Koncerty
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
TESTAMENT, ANNIHILATOR, DEATH ANGEL
Magiczny wieczór w Progresji! Nigdy nie widziałem trashersów z TESTAMENT na żywo a uważam ich za absolutny TOP! Także musiała nadejść ta wiekopomna chwila! Do kompletu w ramach suportów grali Death Angel i Annhilator. W młodzieńczych latach miałem okazję posłuchać i jednych i drugich ale było to dobre... 25 lat temu. Przed koncertem trzeba było spożyć ze dwa piwka, oczekiwanie na wyjście muzyków umilała muzyka płynąca z głośników. Ale jaka muzyka!!! Sabbath Bloody Sabbath, Heaven And Hell, Back In Black, Wrathchild, 22 Accacia Avenue czy Run To The Hills! Ni mniej ji więcej muzycy dali nam do zrozumienia przy czym się wychowywali i co było ich inspiracją!
Aż mi się cieplej na sercu zrobiło jak przy Run To The Hills cała, wypełniona już sala ryknęła refren! Kolejny raz utwierdza mnie to w przekonaniu, że IRON MAIDEN to zespół absolutnie wyjątkowy!
W końcu zgasły jednak światła i na scenę weszli panowie z Death Angel. To zrobili ze swoim setem to masakra normalnie! Tak jak mówiłem, kiedyś coś tam słyszałem ale moja znajomość ich repertuaru w skali 1-10 to mocne 0,5 Porwali mnie jednak całkowicie. Energia, wirtuozeria muzyków na najwyższym poziomie. Do tego świetne połączenie trashowego czadu z melodią! Trzeba będzie rozejrzeć się za ich płytkami! Po 40 minutach skończyli, dla mnie stanowczo za szybko.
Kanadyjczycy z Annihliator jakoś specjalnie mnie nie porwali, choć ze dwa, trzy ostatnie kawałki były bardzo fajne. Dzięki ich kocertowi przekonałem się jednak, że Cliff Burton żyje i trzyma sie bardzo dobrze! Ich basista to klon Cliffa! Dosłownie! Ta sama fizjonomia, ten sam styl grania.
Punktualnie o 21.30.na scenie zobaczyliśmy za monstrualnym zestawem perkusyjnym Gene'a Hoglana a w chwilę potem pozostałych muzyków. I zaczęła się jazda bez trzymanki. Chuck Billy wykrzykiwał kolejne frazy tekstów a gitarzyści co chwilę wymieniali się solówkami. W tym miejscu grzechem byłoby nie wspomnieć o Alexie Skolnicku. Co ten człowiek wyprawia ze swoim instrumentem jest po prostu niewiarygodne!!! Absolutne mistrzostwo, szybkie solówki a za chwilę klimaty niemal z muzyki poważnej. Coś wspaniałego, coś wspaniałego. Zresztą Alex ma swoje dwa projekty poboczne, w których realizuje się w zupełnie innej muzyce.Dla mnie MISTRZ.
Kolejne kawałki leciały bardzo szybko i nawet to czego nie znałem ze środkowego okresu działalności grupy bardzo mi się podobało...Tego co działo sie przy Into The Pit czy Stronghold nie da się opisać! Półtorej godziny minęło bardzo, bardzo szybko. Ostatnie słowa pozdrowień dla fanów i chłopaki schodzą ze sceny... To był wspaniale spędzony czas, szkoda tylko, że odwołane zostało meet&greet bardzo, bardzo tego żałuje. Co z tego, że oddali mi kasę jak nie mogłem przybić piątek z chłopakami...
Aż mi się cieplej na sercu zrobiło jak przy Run To The Hills cała, wypełniona już sala ryknęła refren! Kolejny raz utwierdza mnie to w przekonaniu, że IRON MAIDEN to zespół absolutnie wyjątkowy!
W końcu zgasły jednak światła i na scenę weszli panowie z Death Angel. To zrobili ze swoim setem to masakra normalnie! Tak jak mówiłem, kiedyś coś tam słyszałem ale moja znajomość ich repertuaru w skali 1-10 to mocne 0,5 Porwali mnie jednak całkowicie. Energia, wirtuozeria muzyków na najwyższym poziomie. Do tego świetne połączenie trashowego czadu z melodią! Trzeba będzie rozejrzeć się za ich płytkami! Po 40 minutach skończyli, dla mnie stanowczo za szybko.
Kanadyjczycy z Annihliator jakoś specjalnie mnie nie porwali, choć ze dwa, trzy ostatnie kawałki były bardzo fajne. Dzięki ich kocertowi przekonałem się jednak, że Cliff Burton żyje i trzyma sie bardzo dobrze! Ich basista to klon Cliffa! Dosłownie! Ta sama fizjonomia, ten sam styl grania.
Punktualnie o 21.30.na scenie zobaczyliśmy za monstrualnym zestawem perkusyjnym Gene'a Hoglana a w chwilę potem pozostałych muzyków. I zaczęła się jazda bez trzymanki. Chuck Billy wykrzykiwał kolejne frazy tekstów a gitarzyści co chwilę wymieniali się solówkami. W tym miejscu grzechem byłoby nie wspomnieć o Alexie Skolnicku. Co ten człowiek wyprawia ze swoim instrumentem jest po prostu niewiarygodne!!! Absolutne mistrzostwo, szybkie solówki a za chwilę klimaty niemal z muzyki poważnej. Coś wspaniałego, coś wspaniałego. Zresztą Alex ma swoje dwa projekty poboczne, w których realizuje się w zupełnie innej muzyce.Dla mnie MISTRZ.
Kolejne kawałki leciały bardzo szybko i nawet to czego nie znałem ze środkowego okresu działalności grupy bardzo mi się podobało...Tego co działo sie przy Into The Pit czy Stronghold nie da się opisać! Półtorej godziny minęło bardzo, bardzo szybko. Ostatnie słowa pozdrowień dla fanów i chłopaki schodzą ze sceny... To był wspaniale spędzony czas, szkoda tylko, że odwołane zostało meet&greet bardzo, bardzo tego żałuje. Co z tego, że oddali mi kasę jak nie mogłem przybić piątek z chłopakami...
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
HELLOWEEN Pumpkins United
Działo się wczoraj w Warszawie, oj działo! Helloween, kapela, której słuchałem mając lat naście. Potem przerwa, zmiana wokalisty i dla mnie słuch o nich zaginął. Jednak dzięki mojemu kumplowi tak jak w przypadku Running Wild wróciłem do nich a właściwie nabyłem dwa absolutnie niesamowite albumy Keeper Of The Seven Keys Part I i Keeper Of The Seven Keys Part II. Do tego nadeszły słuchy, że mają zagrać koncerty w swych starym legendarnym składzie z Michaelem Kiske na wokalu i Kaiem Hansenem na gitarze. Cóż było robić trzeba było iść. Ok. 19 posileni Darem Puszczy stawiliśmy się w Hali Koło. Sala powoli wypełniała się. Trochę przez przypadek trafiliśmy na trybuny. Okazało się, że był to strzał w 10! Tuż przy samej scenie, widok znakomity sporo luzu. Ochroniarze dawali specjalne opaski, kto pierwszy ten lepszy. Opasek nie było za dużo także mieliśmy komfortowe warunki. Nie znaczy to jednak, że w spokoju kontemplowaliśmy szoł o nie! Punktualnie o 20. chłopcy wystartowali. Zaczęli od Potężnego, mocno rozbudowanego, genialnego Halloween z Keepera I. Potem kolejne kawałki w tym te z ery bez Kiske. Mimo, że ich nie znałem prawie w ogóle, podobały mi się. Zabieg z dwoma wokalistami super! Widać, ze chłopaki dogadali się co i jak i świetnie się bawili. Potem trochę uspokojenia i dwie ballady Forever and One (Neverland), której wcześniej nie znałem i cudowna, przepiękna A Tale That Wasn't Right też z Keepera jedynki. Nadszedł jednak w końcu pierwszy killer - A Liitle Time. Co się u nas zaczęło dziać to normalnie mała głowa! Szał, headbanging no i w końcu ma koszulka powędrowała na podłogę i zostałem tylko w spodniach. potem było dalej czadersko ale truskawką na torcie była końcówka 4 ostatnie piosenki. Rzeczy niewyobrażalne, niesamowite działy się przy Keeper Of The Seven Keys i ostatnim I Want Out. Darliśmy się, skakaliśmy, znów koszulka znalazła się na podłodze. Z gardeł wydobywał się refren wyśpiewywany z wokalistami: I want out... Choć wcale nie mieliśmy ochoty wychodzić... No ale w rzeczy samej to była już ostatnia pozycja tego dnia. Przy przepięknych dźwiękach muzyki z Braveheart zaczęliśmy opuszczać halę.
To kolejny super koncert w W-wie w ciągu 2 ostatnich tygodni. Nagłośnienie fajne, muzycy w doskonałej formie, czego chcieć więcej!
p.s.
Koncert trwał bite 3 godziny :shock:
To kolejny super koncert w W-wie w ciągu 2 ostatnich tygodni. Nagłośnienie fajne, muzycy w doskonałej formie, czego chcieć więcej!
p.s.
Koncert trwał bite 3 godziny :shock:
Ostatnio zmieniony 29 lis 2017, 15:28 przez johny, łącznie zmieniany 3 razy.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2767
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 84 razy
- Otrzymał podziękowań: 145 razy
Moja córcia dzisiaj występuje . Skrzypczyć będzie
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- Eksplorator63
- Zlotowicz
- Posty: 1650
- Rejestracja: 16 maja 2016, 18:45
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 1 raz
- Otrzymał podziękowań: 7 razy
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Niech się pnie w karierze muzyka (byłe nie tak jak Kwinto ). Gratulacje. Koncert był rejestrowany?
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Koncert był wspaniały.
Jeden z najlepszych, na jakich byłam, a byłam na kilkunastu.
Sikorowcy w duecie ojciec i córka zaśpiewali sporo swoich piosenek, a zespół, jaki im towarzyszł, był najlepszy:
- Jacek Królik na gitarze! (uwielbiam patrzeć na to, co robi ze swoją gitarą)
- młoda perkusistka wymiatała jak zwykle
- akordeonista był CUDOWNY i wydawał takie dźwięki z instrumentu, że czapki z głów
- a wiolonczelista prawie tańczył ze swoją wiolonczelą
Jeden z najlepszych, na jakich byłam, a byłam na kilkunastu.
Sikorowcy w duecie ojciec i córka zaśpiewali sporo swoich piosenek, a zespół, jaki im towarzyszł, był najlepszy:
- Jacek Królik na gitarze! (uwielbiam patrzeć na to, co robi ze swoją gitarą)
- młoda perkusistka wymiatała jak zwykle
- akordeonista był CUDOWNY i wydawał takie dźwięki z instrumentu, że czapki z głów
- a wiolonczelista prawie tańczył ze swoją wiolonczelą
Ostatnio zmieniony 25 lut 2018, 20:48 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Na koncertach Ironów jest dużo więcej niż tylko czad! Jest moc, energia, liryka... No i jest Bruce D. Jeden z najlepszych frontmenów świata.Von Dobeneck pisze:Tam dopiero jest czad!.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Z cyklu "Koncerty domowe": Sokole Oko właśnie gra na oboju muzykę z "Va Banque"
Ostatnio zmieniony 26 lut 2018, 17:13 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Tylko żeby przy okazji tego koncertu portfeli nam nie podprowadził. Wiadomo jak to jest z "muzykami"Czesio1 pisze:Ja toże!!johny pisze:to na zlocie musi to zagrać. Kocham Vabank!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...