Małgorzata Łatka
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8828
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 47 razy
- Otrzymał podziękowań: 366 razy
Małgorzata Łatka
Polecam kryminał "Kamfora", autorstwa Małgorzaty Łatki, o specjalistce wykorzystującej w śledztwie, pozawerbalną mowę ciała. To taki kobiecy kryminał, autorka jest kobietą, bohaterka jest kobietą i wszystkie ofiary przestępstw też są kobietami. Akcja dzieje się w Krakowie.
Z góry polecam też następną książkę tej autorki, chociaż jeszcze się nie ukazała, jest w druku. Ale jak się już ukaże to zrozumiecie dlaczego polecam
Z góry polecam też następną książkę tej autorki, chociaż jeszcze się nie ukazała, jest w druku. Ale jak się już ukaże to zrozumiecie dlaczego polecam
Ostatnio zmieniony 14 cze 2017, 20:31 przez TomaszK, łącznie zmieniany 1 raz.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
W kilku świetnych kryminałach Jeffery'ego Deavera, które kiedyś namiętnie pochłaniałam, występuje specjalistka od kinezyki, czyli komunikacji niewerbalnej właśnie - Kathryn Dance.TomaszK pisze:Polecam kryminał "Kamfora", autorstwa Małgorzaty Łatki, o specjalistce wykorzystującej w śledztwie, pozawerbalną mowę ciała
Polecam te kryminały, jeśli ktoś nie zna - są świetne.
Według kilku z nich nakręcono nawet filmy, również niezłe.
Bardzo natomiast jestem ciekawa takiej postaci w polskiej książce.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Małgorzata Łatka
Dzięki uprzejmości Pani z zaprzyjaźnionej biblioteki czytam "Kamforę".
Pewnie dzisiaj skończę i napiszę kilka słów.
Pewnie dzisiaj skończę i napiszę kilka słów.
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Kilka obiecanych słów o "Kamforze".
To dość ciekawy, dobrze napisany, przyzwoity kryminał, którego akcja wciąga od początku, a bohaterowie są żywi. I tutaj duży plus dla autorki. Wierzę w tych bohaterów i ich zachowanie, ich emocje i wzajemne relacje. Nie zawsze udaje się autorowi sprawić, że wierzę w jego bohaterów. Pani Małgorzacie Łatce się to udało. Naprawdę im kibicowałam w ich trudnym zadaniu złapania przestepcy.
Historia jest interesująca, akcja wartka, a zakończenie niespodziewane.
Jako kryminał bardzo mi się "Kamfora" podobała.
Jedyny mius książki, jaki znalazłam, to brak Krakowa w książce, której akcja dzieje się w Krakowie.
Wszystkie bardzo dobre kryminały, które ostatnio czytałam, wspaniale osadzały akcję w mieście, w którym ta akcja się działa. Czy to była Warszawa Kalinowskiego, czy Ciszewskiego Lwów, Kijów i Warszawa, czy Oslo u Nesbo - czytelnik wiedział, w jakim mieście znajduje się wraz z bohaterami i wraz z nimi to miasto przemierzał.
Tutaj Krakowa nie widać. Poza nazwami trzech parków, w których zabójca podrzuca zwłoki, poza nazwami czterech czy pięciu ulic podanych jako suche fakty, poza informacją o smogu - nie ma KOMPLETNIE atmosfery Krakowa i jego specyfiki. Wielka, wielka szkoda.
Dlatego zamiast piątki daję czwórkę.
Wczoraj wieczorem zaczęłam już czytać kolejną książkę autorki: "Matnia", po której spodziewam się jeszcze więcej, jako że konsultantem (uwielbiam to słowo od czasu, kiedy pierwszy raz przeczytałam "Mistrza i Małgorzatę" ) przy jej pisaniu był nasz kochany Tomaszek
To dość ciekawy, dobrze napisany, przyzwoity kryminał, którego akcja wciąga od początku, a bohaterowie są żywi. I tutaj duży plus dla autorki. Wierzę w tych bohaterów i ich zachowanie, ich emocje i wzajemne relacje. Nie zawsze udaje się autorowi sprawić, że wierzę w jego bohaterów. Pani Małgorzacie Łatce się to udało. Naprawdę im kibicowałam w ich trudnym zadaniu złapania przestepcy.
Historia jest interesująca, akcja wartka, a zakończenie niespodziewane.
Jako kryminał bardzo mi się "Kamfora" podobała.
Jedyny mius książki, jaki znalazłam, to brak Krakowa w książce, której akcja dzieje się w Krakowie.
Wszystkie bardzo dobre kryminały, które ostatnio czytałam, wspaniale osadzały akcję w mieście, w którym ta akcja się działa. Czy to była Warszawa Kalinowskiego, czy Ciszewskiego Lwów, Kijów i Warszawa, czy Oslo u Nesbo - czytelnik wiedział, w jakim mieście znajduje się wraz z bohaterami i wraz z nimi to miasto przemierzał.
Tutaj Krakowa nie widać. Poza nazwami trzech parków, w których zabójca podrzuca zwłoki, poza nazwami czterech czy pięciu ulic podanych jako suche fakty, poza informacją o smogu - nie ma KOMPLETNIE atmosfery Krakowa i jego specyfiki. Wielka, wielka szkoda.
Dlatego zamiast piątki daję czwórkę.
Wczoraj wieczorem zaczęłam już czytać kolejną książkę autorki: "Matnia", po której spodziewam się jeszcze więcej, jako że konsultantem (uwielbiam to słowo od czasu, kiedy pierwszy raz przeczytałam "Mistrza i Małgorzatę" ) przy jej pisaniu był nasz kochany Tomaszek
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Już mi się przypomniało, skąd to wiem!
W jednej z moich ulubionych piosenek Andrzeja Sikorowskiego "Żal za Piotrem S", jest tak:
"Spotkałem wczoraj Piotra we śnie, w Rynku, po kabarecie ..."
Zawsze, jak to słyszę na koncertach to się nad tym zastanawiam jako nad krakowską ciekawostką językową.
I nawet mi się ona podoba! I to bardzo!
Bo "na rynku" kojarzy mi się bardziej jako "na targowisku".
A tu Tomaszek zburzył moją fascynację
W jednej z moich ulubionych piosenek Andrzeja Sikorowskiego "Żal za Piotrem S", jest tak:
"Spotkałem wczoraj Piotra we śnie, w Rynku, po kabarecie ..."
Zawsze, jak to słyszę na koncertach to się nad tym zastanawiam jako nad krakowską ciekawostką językową.
I nawet mi się ona podoba! I to bardzo!
Bo "na rynku" kojarzy mi się bardziej jako "na targowisku".
A tu Tomaszek zburzył moją fascynację
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Główny bohater książek Małgorzaty Łatki ma psa o nieznanej mi dotychczas rasie "rhodesian".
Zerknęłam sobie z ciekawości i jestem zachwycona, jaki to piękny pies!
Charakterystyczną jego cechą jest pasmo sierści, które rośnie z drugą stronę niż reszta :shock:
Sami zobaczcie:
https://www.google.pl/search?q=pies+rho ... cpx9AZfhkM:
Zerknęłam sobie z ciekawości i jestem zachwycona, jaki to piękny pies!
Charakterystyczną jego cechą jest pasmo sierści, które rośnie z drugą stronę niż reszta :shock:
Sami zobaczcie:
https://www.google.pl/search?q=pies+rho ... cpx9AZfhkM:
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 12996
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 170 razy
Przeczytałam "Matnię".
Książka podobała mi się tak samo, jak poprzednia.
Są między nimi pewne różnice. "Kamfora" była typowym kryminałem z zagadką do rozwiązania i akcja skupiała się bardziej na pracy śledczej.
W "Matni" zagadki jest mniej i pracy śledczej takoż, ale za to mamy więcej szczegółów dotyczących przeprowadzanych sekcji (widzę tutaj duży wkład Tomaszka), a także osobistego życia bohaterów.
Nie oznacza to, że książka jest gorsza. Nic z tego. Obie podobały mi się w równym stopniu.
To nawet walor, że autorka wprowadza takie zmiany.
Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób zawartość żołądka ofiary może zdecydować o powodzeniu śledztwa, przeczytajcie koniecznie. To wprost niesamowite!
Jedno mi się tylko nie podoba w "Matni". Mianowicie zakończenie. Jest to zakończenie bardzo otwarte, już nawet nie sugerujące, że będzie część dalsza, ale wręcz narzucające czytelnikowi sięgnięcie po kolejną książkę, bo bez niej nie dowie się, co się stało z głównym bohaterem!!! A tego nie lubię. Takie zmuszanie czytelnika, żeby zajrzał do kolejnej części, aby się dowiedzieć, co się przydarzyło komuś, kogo czytelnik zdążył już polubić w dwóch książkach.
Bardzo to słabe
Książka podobała mi się tak samo, jak poprzednia.
Są między nimi pewne różnice. "Kamfora" była typowym kryminałem z zagadką do rozwiązania i akcja skupiała się bardziej na pracy śledczej.
W "Matni" zagadki jest mniej i pracy śledczej takoż, ale za to mamy więcej szczegółów dotyczących przeprowadzanych sekcji (widzę tutaj duży wkład Tomaszka), a także osobistego życia bohaterów.
Nie oznacza to, że książka jest gorsza. Nic z tego. Obie podobały mi się w równym stopniu.
To nawet walor, że autorka wprowadza takie zmiany.
Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób zawartość żołądka ofiary może zdecydować o powodzeniu śledztwa, przeczytajcie koniecznie. To wprost niesamowite!
Jedno mi się tylko nie podoba w "Matni". Mianowicie zakończenie. Jest to zakończenie bardzo otwarte, już nawet nie sugerujące, że będzie część dalsza, ale wręcz narzucające czytelnikowi sięgnięcie po kolejną książkę, bo bez niej nie dowie się, co się stało z głównym bohaterem!!! A tego nie lubię. Takie zmuszanie czytelnika, żeby zajrzał do kolejnej części, aby się dowiedzieć, co się przydarzyło komuś, kogo czytelnik zdążył już polubić w dwóch książkach.
Bardzo to słabe
- johny
- Moderator
- Posty: 11645
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 241 razy
- Otrzymał podziękowań: 198 razy
"Kasa misiu, kasa..."Yvonne pisze: Takie zmuszanie czytelnika, żeby zajrzał do kolejnej części, aby się dowiedzieć, co się przydarzyło komuś, kogo czytelnik zdążył już polubić w dwóch książkach.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...