No wlasnie, Ace79, czemu sie jeszcze nie zapisalas na liste? Czyzby wklad Ci sie wypisal?Yvonne pisze:Raz?Ace79 pisze:świetny filmik, miło było znowu Wasze mordki zobaczyć. Super atmosfera! Ja chcę jeszcze raz!
Skromne masz wymagania
A właściwie to dlaczego nie ma Cię jeszcze na liście zlotowej na czerwiec?
VII Forowy Zlot w Kościelisku 2015
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16410
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 391 razy
- Otrzymał podziękowań: 196 razy
-
- Zlotowicz
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 sty 2015, 10:00
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
7. Milczący Wilk
Spacer po zakopiańskim cmentarzu
W sobotę po śniadaniu, grupa w składzie Ace79, Yvonne, Milczący Wilk wybrała się na romantyczny spacer z Kościeliska do Zakopanego. Nocny opad śniegu spowodował, że cała droga była w iście zimowych warunkach, jak na zimową Stolicę Polski przystało. Droga prowadziła cały czas z góry, co sugerowało, że powrót będzie cały pod górkę i upłynęła na rozmowach o życiu i nie tylko. Mijaliśmy niezliczoną liczbę pensjonatów, w tle było widać chyba największy hotel w okolicy – Kasprowy oraz polanę Szymoszkową obleganą przez narciarzy. I tak doszliśmy do głównego punktu spaceru – Cmentarza na Pęksowym Brzysku. Jako, że byliśmy już w Zakopanem i tradycji góralskiej musiało stać się zadość, nie ominęła nas drobna opłata przy wejściu na cmentarz. Wszystkie groby były przysypane śniegiem, jednak od razu rzucił nam się w oczy grób Kornela Makuszyńskiego. W trakcie zwiedzania cmentarza, robione były zdjęcia, żeby upamiętnić to miejsce i zimowy klimat.
Cmentarz w Zakopanem
fot. Milczący Wilk
Cmentarz w Zakopanem
fot. Milczący Wilk
Następny nasz cel – a jak – to Krupówki. Tutaj lekkie rozczarowanie, bo niestety najbardziej znana ulica w Polsce przypomina pasaż handlowy. Jednak nam udało się napić grzańca i zjeść cos góralskiego w jednej z wielu knajpek. Jako, że koleżanka Ace79 zapragnęła coś zimnego i bezalkoholowego (śnieg nie wchodził w grę), odwiedziliśmy również … McDonalda.
Sam pobyt w Zakopanem, to zwiedzenie Muzeum Tatrzańskiego oraz wizyta na rynku pod Gubałówką.
Po obiedzie w restauracji Adamo, Ace79 oznajmiła, że ma dosyć rozmów o życiu i wraca samochodem do Kościeliska. W powrotnym spacerze zastąpiła ją misia, ze swoją super górniczą latarką. Po drodze spotkaliśmy dwie grupy młodzieży – jedna szukała … Krupówek, druga powiedziała coś miłego, jednak Milczący Wilk nie pamięta za bardzo, co. I tak w miłym towarzystwie dotarliśmy do domu Tomaszka.
I znowu w Kościelisku
fot. Milczący Wilk
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Milczący Wilk, łącznie zmieniany 6 razy.
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
8. Babie_Lato
Niekomrecyjne Zakopane
Po wyjściu z muzeum Tatrzańskiego odłam Sekcji Miejskiej J w składzie Babie_Lato i Roch ruszył odkrywać inną, nie-kurpówkową twarz Zakopanego.
Odbijając w lewo od Krupówek ruszyliśmy ulicą Kościuszki w stronę Równi Krupowej- spowitej we mgle. Z niej też powinien rozciągać się malowniczy widok na Tatry. Niestety- pogoda spłatała nam wszystkim figla i z podziwiania widoków nici.
Niezrażeni jednak dotarliśmy do ulicy Jagiellońskiej, którą wiedzie fantastyczny fragment Szlak Stylu Zakopiańskiego. Styl ten, o czym zapominamy, jest bardzo młody, początki datuje się na lata 90 XIX wieku. Twórcą jego jest Stanisław Witkiewicz.
Szlak Stylu Zakopiańskiego
fot. Babie_Lato
I tak, przy ulicy Jagiellońskiej mijaliśmy 3 przepiękne wille o równie uroczych nazwach: „Bałamutka”, „Ukrainka” oraz „Konstantynówka”.
Jednak głównym celem wędrówki ulicą Jagiellońską była Galeria Władysława Hasiora, którego Babie_Lato miała okazję spotykać osobiście – była więc to i sentymentalna wizyta.
Miejsce to jest magiczne, demoniczne i jakby wbrew powszechnej sztuce sakralnej Zakopanego.
Galeria Hasiora
żródło: www.zakopane.eu
Gra światła, muzyki, luster obijających prace W. Hasiora wywierają niezapomniane wrażenie. Żałowaliśmy, że wraz z nami nie dotarła tu reszta ekipy zlotowej.
Roch u Hasiora
fot. Babie_Lato
Ulicą Bronisława Czecha przespacerowaliśmy się pod skoczniami i ulicą J. Piłsudskiego wracaliśmy ku Krupówkom. Po drodze rozczarował nas brak klimatycznej karczmy w siedzibie Ratowników Tatrzańskich (jak ustaliliśmy – w 2013 roku zamknięto to jedno z ciekawszych miejsc w Zakopanem!), pocieszyliśmy się więc grzańcem w pobliskiej, miłej knajpeczce.
Puste zakopiańskie knajpeczki
fot. Babie_Lato
W knajpeczce dumnie siedzieliśmy w forowych koszulkach
fot. Babie_Lato
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Babie_Lato, łącznie zmieniany 5 razy.
- Mirmił
- Zlotowicz
- Posty: 37
- Rejestracja: 10 wrz 2013, 09:30
- Tytuł: Ogórkowianin
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
9. Mirmił
Posiłek w zakopiańskim "Adamo"
Skończywszy wyczerpująca wędrówkę Krupowskim Szlakami nasza grupa nabrała apetytu na porządne jadło. Skierowaliśmy się do znanej z tego, że jest znana, Restauracji o włoskiej nazwie „Adamo”.
Z racji tego, że trzy kolory w logo restauracji przyciągają rzesze wygłodniałych taterników wcześniej nasz host Tomasz dokonał rezerwacji dla całej watahy wygłodniałych wilków (i wilczyc).
Zziębnięci z radością przekroczyliśmy próg „Adamo” i skierowani przez życzliwego kelnera rozsiedliśmy się w okazałej Sali kulinarnego przybytku.
Sala, choć okazała niczym Sala Kolumnowa na Wiejskiej ledwo co pomieściła naszą grupę. Po zabraniu dodatkowych krzeseł z Sali obok (na szczęście odbywał się tam coroczne spotkanie Japończyków na Ziemiach Krakowskich, więc krzesła im były nie potrzebne) zabraliśmy się do przeglądania bogatej oferty z menu „Adamo”.
A było co wybierać, ślinka ciekła na sam widok proponowanych przysmaków i potraw. Pan Kelner, już bardziej stanowczy niż na początku, zaczął przyjmować zamówienia. Może trochę nazbyt stanowczo bo aż z lekka niesmacznie, a może to nasza wina, bo po co się pchaliśmy. W każdym razie zamawiać trzeba stanowczo, po żołniersku, głośno i wyraźnie. Prawda, Athenais?
Warto wspomnieć flagowe dania kuchni włoskiej zamówione przez członków naszej grupy, lasagne oraz spaghetti. Nie zabrakło również bardziej swojskich dań, na przykład żeberek. Nie byle jakich, bo pół metrowych, wyglądających jak żywcem wyjęte z serialu „Flinstonowie”. Czymże była by wizyta we włoskiej restauracji/pizzerii bez spróbowania pizzy z pieca? Osoby o odmiennych niż mięsożercy poglądach na temat spożywania zwierzęcego białka również znajda coś dla siebie w menu.
Posiłek w "Adamo". Od lewej: Anka, misia, Ace79, TomaszK, Beata i Milczący Wilk.
fot. Brunhilda
Co ten Mirmił zamówił? - zastanawia się johny
fot. Brunhilda
Czesio1 i PawelK pochłaniają swoje porcje obiadowe
fot. Brunhilda
Milady, Mirmił, Babie_Lato, Roch i johny wsłuchani w opowiadanie PawlaK
fot. Brunhilda
Jeszcze tylko deser i możemy uciekać do Kościeliska
fot. Brunhilda
Po skończonym posiłku udałem się w poszukiwania kelnera który nas obsługiwał. A był to quest rodem z „Władcy Pierścieni”. Sobie tylko znanymi sekretnymi przejściami kelner unikał mnie i co chwila pojawiał się to tu to tam.
No gdzie ten kelner? - wypatrują TomaszK z Beatą
fot. Brunhilda
Może nie chce od nas kasy? - uśmiecha się Babie_Lato
fot. Brunhilda
W końcu jednak udało mi się swoim własnym prywatnym ciałem zajść mu drogę i poprosić o rachunek dla naszej grupy. Po komendzie kelnera „SPOCZNIJ” spocząłem i wróciłem na salę.
Na jakość potraw nie skarżył się nikt z pośród tych którzy przeżyli. Jedno jest pewne. Magda G. Esler nie ma czego szukać w „Adamo” a my… a my jeszcze tam zajrzymy.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mirmił, łącznie zmieniany 6 razy.
-
- Zlotowicz
- Posty: 533
- Rejestracja: 10 lip 2013, 20:25
- Tytuł: Degustator porzeczek
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 13 razy
- Otrzymał podziękowań: 32 razy
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16410
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 391 razy
- Otrzymał podziękowań: 196 razy
Opuścimy na razie część 10, którą napisała Yvonne, a dlaczego to się pokaże na końcu całej relacji. Lecimy więc z 11 fragmentem opowieści:
Nad Kościeliskiem powoli zapadał zmierzch. Za oknem wciąż prószył śnieg. Po dniu pełnym wrażeń Zlotowicze zasiedli przy stole by nieco odpocząć przy jadle i napitku. Wszyscy oczekiwali na przyjazd ostatniego uczestnika Zlotu, zbychowca, który dopiero wylądował w Krakowie po podróży z Amsterdamu. Obiecał szybko wskoczyć w samochód i jak na skrzydłach do nas dołączyć. Jak się później okazało plany te pokrzyżowała pogoda i awaria samochodu.
Tymczasem przy wesoło płonącym kominku Paweł przygotowywał się do zaplanowanego na wieczór konkursu, a pozostali prowadzili ożywione rozmowy. Korzystając z tego, że wśród Zlotowiczów mamy eksperta, a właściwie ekspertkę od języka francuskiego czyli Yvonne, Czesio1 postanowił zrealizować plan nagrania rozdziału Fantomasa. W tym celu zaprosił do udziału sześć osób, z którymi udał się dwa piętra wyżej w poszukiwaniu ciszy i spokoju tak koniecznych do zarejestrowania materiału.
Ponieważ głosem narratora miała być nasza ekspertka Yvonne, to trzeba było dobrać jeszcze trzy głosy damskie i trzy męskie, albowiem tyle osób występuje w trzecim rozdziale Fantomasa, który to rozdział Czesio przygotował z podziałem na role. I tak baronem został Milczący Wilk, fałszywym Pigeonem - johny, Tomaszem - Czesio1, ciotką Eveline - Milady, pokojówką Ace79 a w rolę książkowej Yvonne wcieliła się Athenais.
Zajęliśmy miejsca na dwóch łóżkach, Czesio1 wręczył każdemu plik stron z tekstem, w którym każdy miał swoja rolę oznaczoną wytłuszczonym drukiem, pośrodku na niewielkim pudełku miejsce zajął dyktafon w telefonie i rozpoczęliśmy czytanie.
Najpierw był długi monolog w wykonaniu narratora-Yvonne. Wszyscy z zapartym tchem słuchali tekstu, z wspaniale podkreślonymi francuskim akcentem, nazwami obcymi. Kilka minut czytania bez żadnej, nawet najmniejszej pomyłki w wykonaniu Yvonne minęło bardzo szybko. Rozpoczęły się dialogi, do głosu doszli pozostali czytający. Drobny, jakby nieśmiały głos Athenais, ale podkreślający niezwykłą osobowość książkowej Yvonne. Tubalny, siejący posłuch głos Milady, rzucającej jako ciotka Eveline Brion przekleństwami w kilku językach "caramba, porca miseria". Przerażony głos Ace79, która miała do odczytania krótki tekst pokojówki. Dobroduszny, elegancki głos Milczącego Wilka, który niezwykle wczuł się w rolę barona de Saint Gatien. Lekko zachrypnięty głos johny'ego doskonale pasował do nonszalancji, lekceważącego Pigeona. Kilka wersów dorzucił swoim głosem również Czesio1.
Nagranie rozdziału było świetną formą relaksu i przygody. Przebiegło niezwykle sprawnie i po mniej więcej pół godzinie lektorzy dołączyli do pozostałych Zlotowiczów.
Niestety w czasie nagrywania nikt nie robił zdjęć więc moja część relacji będzie ubrana tylko w plik dźwiękowy:
Tatrzańska przygoda z "Fatomasem"
11. Czesio1
Tatrzańska przygoda z "Fantomasem"
Nad Kościeliskiem powoli zapadał zmierzch. Za oknem wciąż prószył śnieg. Po dniu pełnym wrażeń Zlotowicze zasiedli przy stole by nieco odpocząć przy jadle i napitku. Wszyscy oczekiwali na przyjazd ostatniego uczestnika Zlotu, zbychowca, który dopiero wylądował w Krakowie po podróży z Amsterdamu. Obiecał szybko wskoczyć w samochód i jak na skrzydłach do nas dołączyć. Jak się później okazało plany te pokrzyżowała pogoda i awaria samochodu.
Tymczasem przy wesoło płonącym kominku Paweł przygotowywał się do zaplanowanego na wieczór konkursu, a pozostali prowadzili ożywione rozmowy. Korzystając z tego, że wśród Zlotowiczów mamy eksperta, a właściwie ekspertkę od języka francuskiego czyli Yvonne, Czesio1 postanowił zrealizować plan nagrania rozdziału Fantomasa. W tym celu zaprosił do udziału sześć osób, z którymi udał się dwa piętra wyżej w poszukiwaniu ciszy i spokoju tak koniecznych do zarejestrowania materiału.
Ponieważ głosem narratora miała być nasza ekspertka Yvonne, to trzeba było dobrać jeszcze trzy głosy damskie i trzy męskie, albowiem tyle osób występuje w trzecim rozdziale Fantomasa, który to rozdział Czesio przygotował z podziałem na role. I tak baronem został Milczący Wilk, fałszywym Pigeonem - johny, Tomaszem - Czesio1, ciotką Eveline - Milady, pokojówką Ace79 a w rolę książkowej Yvonne wcieliła się Athenais.
Zajęliśmy miejsca na dwóch łóżkach, Czesio1 wręczył każdemu plik stron z tekstem, w którym każdy miał swoja rolę oznaczoną wytłuszczonym drukiem, pośrodku na niewielkim pudełku miejsce zajął dyktafon w telefonie i rozpoczęliśmy czytanie.
Najpierw był długi monolog w wykonaniu narratora-Yvonne. Wszyscy z zapartym tchem słuchali tekstu, z wspaniale podkreślonymi francuskim akcentem, nazwami obcymi. Kilka minut czytania bez żadnej, nawet najmniejszej pomyłki w wykonaniu Yvonne minęło bardzo szybko. Rozpoczęły się dialogi, do głosu doszli pozostali czytający. Drobny, jakby nieśmiały głos Athenais, ale podkreślający niezwykłą osobowość książkowej Yvonne. Tubalny, siejący posłuch głos Milady, rzucającej jako ciotka Eveline Brion przekleństwami w kilku językach "caramba, porca miseria". Przerażony głos Ace79, która miała do odczytania krótki tekst pokojówki. Dobroduszny, elegancki głos Milczącego Wilka, który niezwykle wczuł się w rolę barona de Saint Gatien. Lekko zachrypnięty głos johny'ego doskonale pasował do nonszalancji, lekceważącego Pigeona. Kilka wersów dorzucił swoim głosem również Czesio1.
Nagranie rozdziału było świetną formą relaksu i przygody. Przebiegło niezwykle sprawnie i po mniej więcej pół godzinie lektorzy dołączyli do pozostałych Zlotowiczów.
Niestety w czasie nagrywania nikt nie robił zdjęć więc moja część relacji będzie ubrana tylko w plik dźwiękowy:
Tatrzańska przygoda z "Fatomasem"
Ostatnio zmieniony 24 cze 2018, 14:57 przez Czesio1, łącznie zmieniany 2 razy.
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16410
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 391 razy
- Otrzymał podziękowań: 196 razy
Wiem, wiem zbychowiec, ale przed zamieszczeniem relacji z zimowego zlotu była prośba, żeby nie wstawiać całości od razu bo wtedy nikt tego nie da rady przeczytać. Dlatego na raty wstawiam kolejne części. I jeśli ktoś ma ochotę coś napisać to nic nie stoi na przeszkodzie.zbychowiec pisze:Czesiu, relacje się robi po to, żeby była pamiątka.
- misia
- Zlotowicz
- Posty: 1247
- Rejestracja: 10 lip 2013, 22:32
- Miejscowość: miasto Łódź
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
12. misia
Turniej "Jaka to melodia?"
W drugi, sobotni wieczór PawelK zafundował nam równie interesujący i ciekawy konkurs jak dnia poprzedniego, a mianowicie konkurs muzyczny. Podobno kilka dni wcześniej zamykał się w kuchni ( przy lodówce ) przed Anką i gromadził dla celów konkursowych muzykę z lat 60., 70. i 80. Musiał tego nagromadzić dużo, co najmniej 70 kawałków, bo odbyły się trzy etapy, przy czym tylko w pierwszym i drugim mieliśmy możliwość posłuchania muzyki i to „po łebkach”, bo w trzecim należało już wysilić mózgownicę i domyślać się, o co chodziło organizatorowi, przede wszystkim po podpowiedziach. Musieliśmy stworzyć drużyny i w tym błyskawicznie pomogła Yvonne sugerując odliczenie od 1 do 4 poprzez 16 osób i tym samym powstały wymieszane teamy:
JEDYNKI – Anka od PawlaK, Athenais, Milczący Wilk i misia
DWÓJKI – Ace79, Czesio, Roch i TomaszeK
TRÓJKI – Yvonne, Babie Lato, Beata od TomaszKa i johny
CZWÓRKI – Mirmił, Milady, Brunhilda i Anka od johnego
Przy czym pierwsze osoby z w/w teamów stały się kierownikami na podstawie lokalnych wyborów. Gdy ustaliliśmy ogólne zasady zabawy przystąpiliśmy od razu do niej. Pierwszy i drugi etap polegał na odsłuchiwaniu muzyki, a właściwie tylko jej pierwszych taktów, i odgadywaniu autora i tytułu po jak najkrótszym czasie. Pierwsze 20 + 20 kawałków zleciało bardzo szybko, każda drużyna miała po dziesięć szans. Jeżeli któraś miała problem z odgadnięciem, to następna wchodziła do gry. Mieliśmy okazję otrzeć się o muzykę takich wykonawców jak: Halina Kunicka, Filipinki, 2 + 1, ABBA, Queen, Mike Oldfild, Afric Simon, The Beatles, Modern Talking czy Kraftwerk. I na tym etapie swoją doskonałą wiedzą wykazali się m.in. Ace79, Anka od PawlaK, Yvonne czy Mirmił, ale to właściwie, dlatego, że byli kierownikami grup, a ci byli wytypowani do udzielania odpowiedzi za całą drużynę. Nad wszystkim czuwał, doprowadzał do porządku i przydzielał punkty PawelK. Po wyrównanej walce (prawie) przyszedł czas na etap trzeci, który polegał na odgadywaniu tytułu piosenki tylko po wybranym przez siebie wykonawcy z dostarczonej przez organizatora listy oraz po podpowiedzi od niego. Ostatecznością było odsłuchanie pierwszych taktów muzyki, ale z tego praktycznie nikt nie korzystał, bo wiązało to się z pomniejszoną ilością punktów do zdobycia. I tutaj na liście znaleźli się m.in. tacy wykonawcy jak: Czesław Niemen, The Doors, AC/DC, Republika, Maanam czy T.Love. I na ten przykład podpowiedzią do wybranego autora: Wojciech Gąsowski, było: „Samochodzikowo Tajemnica Tajemnic?. I kto zgadnie, co autor miał na myśli?.
Ostateczne wyniki konkursu wyglądały następująco:
I miejsce – drużyna nr 2 pod kierownictwem Ace79 – 33 punkty
II miejsce – drużyna nr 1 pod kierownictwem Anki od PawlaK – 32 punkty
III miejsce – drużyna nr 3 pod kierownictwem Yvonne i drużyna nr 4 pod kierownictwem Mirmiła – 24 punkty
Nagrodami była satysfakcja z udziału w konkursie i uścisk dłoni organizatora. Gdyby było więcej przygotowanych utworów to na pewno byśmy się dalej bawili, nie mniej jest to konkurs wart kontynuowania na zlotach, bo integruje, uczy walki zespołowej i pobudza szare komórki do myślenia. Dziękujemy PawlowiK za pomysł i prosimy o jeszcze na następnych spotkaniach.
Jaka to melodia?
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez misia, łącznie zmieniany 1 raz.
- Nemsta
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 2098
- Rejestracja: 13 wrz 2014, 23:23
- Tytuł: Łajza archeologiczna
- Miejscowość: Wyk
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
13. Roch
Pożegnanie
Ekipa bydgoska ogłosiła w sobotę wieczorem, iż wyruszy w niedziele o godzinie 8:00. Wszyscy wstali, aby ich pożegnać, ale nie sami zainteresowani. śpiochy pojawiły się już po drugim śniadaniu.
Roch przy pożegnalnym śniadaniu
fot. Babie_Lato
Udaliśmy się do grupowego pożegnalnego zdjęcia, przed domem TomaszKa.
Grupówka przed domkiem TomaszKa
fot. Czesio1
Grupówka przed domkiem TomaszKa
fot. Czesio1
Każda z ekip otrzymała „glutki” od Babiego_Lata.
Pierwsza, zgodnie z planem, wyruszyła drużyna z Bydgoszczy. O godzinie 9:50 zasiedli do auta Yvonne, Ace79 i Milczący Wilk, udając się do grodu nad Brdą.
Chwilę po godz. 10 do Łodzi udali się Ania i Johny.
Wybiła 10:30 i w podróż wyruszył Ojciec Czesio1.
Milady i Mirmił oraz misia i Athenais udali się jeszcze do Zakopanego. Brunhilda z Beatą także. Wszyscy umówili się na obiad.
W tym czasie TomaszeK oraz Babie_Lato z Rochem sprzątali pobojowisko.
Babie_Lato i Roch wysadzeni przez TomaszKa pod Gubałówką i serdecznie się żegnający z gospodarzem zlotu, udali się na zakupy oscypkowo-drewniane, po czym skierowali się na dworzec kolejowy. Pociąg „Podhalanin” podstawił się wkrótce i czekając na odjazd, zastanawiali się, czy opuszczać góry. Na miejsce dotarli przed godziną 8 rano w poniedziałek.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Nemsta, łącznie zmieniany 4 razy.