Lubię to!PawelK pisze:Ale oczywście można walnąć postulat do Premiera, żeby, oprócz pornografii, blokował również przepisy kulinarne...
Kuchnia samochodzika
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Zapraszam do Łodzi na Piertynę, Jest sklep kolonialny i kanjpka grecka , tam są świeże baklawyTomaszK pisze:Przepadam za baklavą, niestety w Polsce nie do kupienia. Przez kilka lat była budka z baklavą przy Dworcu Centralnym w Warszawie i zawsze kiedy wpadałem pociągiem do Warszawy, robiłem tam zapas. Niestety sklepik zniknął.
A czy to co jadły Baśka z Nowowiejską, to nie było rachatłukum ?
Czytam teraz testament Jędrzeja, p. Tomasz lubił Ruskie pierogi, niestety wtedy ich nie zjadł.
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
A ja pozwolę sobie zatoczyć koło i powrócić do wątku.
(Pozwólcie mi, bom tu świeżak! )
Wczoraj skończyłam lekturę "Uroczyska", teraz jestem w "Niesamowity Dworze" i właśnie nasunęły mi się pytania o kuchnię w książkach Nienackiego.
Mam wrażenie, że Tomasz jadał głownie chleb (smarowany nożem), czasem pojawia się masło, jajka i mleko. Nawet jak na biwakowe żywienie wydaje mi się to skromne.
Czy spotkaliście jakieś warzywa i owoce? Zupy? Jakieś potrawy z 'darów lasu'?
Szukam w pamięci i niczego nie odnajduję
(Pozwólcie mi, bom tu świeżak! )
Wczoraj skończyłam lekturę "Uroczyska", teraz jestem w "Niesamowity Dworze" i właśnie nasunęły mi się pytania o kuchnię w książkach Nienackiego.
Mam wrażenie, że Tomasz jadał głownie chleb (smarowany nożem), czasem pojawia się masło, jajka i mleko. Nawet jak na biwakowe żywienie wydaje mi się to skromne.
Czy spotkaliście jakieś warzywa i owoce? Zupy? Jakieś potrawy z 'darów lasu'?
Szukam w pamięci i niczego nie odnajduję
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Zupa była w "Wyspie złoczyńców":Babie_Lato pisze:A ja pozwolę sobie zatoczyć koło i powrócić do wątku.
(Pozwólcie mi, bom tu świeżak! )
Wczoraj skończyłam lekturę "Uroczyska", teraz jestem w "Niesamowity Dworze" i właśnie nasunęły mi się pytania o kuchnię w książkach Nienackiego.
Mam wrażenie, że Tomasz jadał głownie chleb (smarowany nożem), czasem pojawia się masło, jajka i mleko. Nawet jak na biwakowe żywienie wydaje mi się to skromne.
Czy spotkaliście jakieś warzywa i owoce? Zupy? Jakieś potrawy z 'darów lasu'?
Szukam w pamięci i niczego nie odnajduję
"Zająłem się kolacją. Kupiłem w miasteczku pudełeczko z zupą grzybową i makaron, zagotowałem więc wody na spirytusowej maszynce i wsypałem do wrzątku zawartość pudełeczka. Potem starannie mieszałem łyżką w garnku - jak uczył przepis."
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
O właśnie! O to mi chodziło. Dziękuję! Czyli były zupy. Niemalże wykwintneCzesio1 pisze: "Zająłem się kolacją. Kupiłem w miasteczku pudełeczko z zupą grzybową i makaron, zagotowałem więc wody na spirytusowej maszynce i wsypałem do wrzątku zawartość pudełeczka. Potem starannie mieszałem łyżką w garnku - jak uczył przepis."
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Wieść głosi, że sam Nienacki nie miał w domu kuchni (ostatnio zasłyszany reportaż). Może stąd się wzięło nikłe zainteresowanie tematem jedzenia? Ale żeby aż tak skromnie? Trąca to pustelniczym jadłemvan de loro pisze:Nie zwróciłem na to uwagi, faktycznie tematy kulinarne bardzo ubogie. Grzanki, dżem, maszynka spirytusowa, rzadko alkohol. Kiedyś byłem ponad 2 tygodnie w lesie w szałasie zimą i miałem lepsza dietę ...
A dwóch tygodni w szałasie zazdroszczę.
No, może zimą to bym się poddała szybko, ale szałas w lesie brzmi ekscytująco!
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
W kilka osób 26.12 wyjechaliśmy w góry za Muszynę (miejsce nie określone na mapie). Miała stać tam Bacówka , miejsce gdzie latem autochtoni wypasali owce (latem była cała i zdrowa, sprawdziłem osobiście). Przybyliśmy rano następnego dnia, bacówka powiedzmy stoi. Drzwi zniknęły, kilka dziur w dachu i ścianach. Bacówka była zbudowana z desek, nie z bali.
Las, jest (opał);
źródełko chociaż zamarznięte, jest (woda);
śnieg, jest (do uszczelnienia chałupy, była z desek , wiało jak ch.....ra);
miejsce na ognisko i palenisko w chałupie jest
konserwy i wino jest, są
drzwi nie było, ale był koc, to wystarczy.
Chałupę uszczelniliśmy śniegiem, dach załataliśmy gałęziami i czym się dało. Ognisko płonie, palenisko również. Względnie ciepło.
Prąd był, ale w Muszynie, trochę daleko. Nie korzystaliśmy.
Plan dnia był ściśle określony:
Rano z siekierami szliśmy do lasu po drewno , deputat na cały dzień, przynajmniej się rozgrzaliśmy. Po wodę tez trzeba było iść z siekierą, przerębel trzeba było w końcu czymś wyrąbać, aby nabrać wody. Gotowaliśmy na ogniu.
Było ekstremalnie ciekawie.
P.s.
Mieliśmy radio tranzystorowe, więc trochę cywilizacji było. Głownie stacje Czechosłowackie, Polskie jakoś nie odbierały.
Przyznam, że mimo wszystko to był jeden z najlepszych moich sylwestrów jakie przeżyłem (krawaty, a nawet muszki zabraliśmy ze sobą, było naprawdę na poziomie) . Może dla tego że przeżyłem. Wróciliśmy w połowie stycznia, trzeba było w końcu iść do szkoły. Oj, byliśmy u wędzeni .......................
Las, jest (opał);
źródełko chociaż zamarznięte, jest (woda);
śnieg, jest (do uszczelnienia chałupy, była z desek , wiało jak ch.....ra);
miejsce na ognisko i palenisko w chałupie jest
konserwy i wino jest, są
drzwi nie było, ale był koc, to wystarczy.
Chałupę uszczelniliśmy śniegiem, dach załataliśmy gałęziami i czym się dało. Ognisko płonie, palenisko również. Względnie ciepło.
Prąd był, ale w Muszynie, trochę daleko. Nie korzystaliśmy.
Plan dnia był ściśle określony:
Rano z siekierami szliśmy do lasu po drewno , deputat na cały dzień, przynajmniej się rozgrzaliśmy. Po wodę tez trzeba było iść z siekierą, przerębel trzeba było w końcu czymś wyrąbać, aby nabrać wody. Gotowaliśmy na ogniu.
Było ekstremalnie ciekawie.
P.s.
Mieliśmy radio tranzystorowe, więc trochę cywilizacji było. Głownie stacje Czechosłowackie, Polskie jakoś nie odbierały.
Przyznam, że mimo wszystko to był jeden z najlepszych moich sylwestrów jakie przeżyłem (krawaty, a nawet muszki zabraliśmy ze sobą, było naprawdę na poziomie) . Może dla tego że przeżyłem. Wróciliśmy w połowie stycznia, trzeba było w końcu iść do szkoły. Oj, byliśmy u wędzeni .......................
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
- Babie_Lato
- Forowy Lektor
- Posty: 757
- Rejestracja: 12 lis 2014, 14:47
- Miejscowość: Wyk :)
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
He, he! Też o tym pomyślałem!Babie_Lato pisze:johny pisze:vdl kurcze chciałbym coś takiego przeżyć!
Może mała zmiana planów najbliższego zlotu?
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Marzyło mi się coś takiego. Uwielbiam Bieszczady. śnieg pewnie niebawem będzie....... Życie pisze różne scenariusze. Wino jeszcze mamPawelK pisze:johny, jak chcesz to się spytam znajomego, on jeszcze parę lat temu namawiał mnie na wyjazd pod namiot w Bieszczady w styczniu. Może jeszcze organizują takie "zabawy".johny pisze:vdl kurcze chciałbym coś takiego przeżyć!
- VdL
- Zlotowicz
- Posty: 4799
- Rejestracja: 29 maja 2014, 23:05
- Miejscowość: dokąd
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 129 razy
- Otrzymał podziękowań: 89 razy
Przypomniało mi się, pewnego razu w lutym zorganizowaliśmy sobie próbny spływ Radunią. Było przepięknie, wszędzie biało, cicho, święty spokój, nurt jak na Radunię spokojny, ale zimno. Spaliśmy w namiocie. Robiąc jajecznicę przypalała się od spodu a na górze nie chciał się ściąć. Przerwaliśmy ten spływ, można było jeść tylko lody.
Takie tam wspomnienia.....
Takie tam wspomnienia.....
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Okazuje się, że zrozumiałe za granicą jest także słowo "kluski".Kynokephalos pisze:Inne przykłady polskich lub polskopochodnych potraw znanych w szerokim świecie
https://en.wikipedia.org/wiki/Kluski
Albo na przykład:
http://www.walmart.com/search/?query=Kluski
Pozdrawiam,
Kynokephalos
- Kynokephalos
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 1066
- Rejestracja: 07 sie 2013, 14:01
- Miejscowość: z dużego miasta
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Fakt, że artykuł w angielskojęzycznej wikipedii głównie wymienia różne rodzaje klusek robionych w Polsce i nie jest dobrą ilustracją tego o co mi chodziło.
Chodziło mi o to, że "kluski" okazują się być w Ameryce pojęciem stosowanym na oznaczenie jakiegoś asortymentu, czego probierzem (niedoskonałym, oczywiście) miała być obecność w ofercie sieci Wallmart. Są tam wyroby pochodzące od różnych producentów, nie mających polskich korzeni, a same produkty nie są wytwarzane według ściśle polskich receptur.
Podobnie zuniwersalizowało się słowo "Kielbasa" (lub "Polish kielbasa" lub nawet "Polska kielbasa"), a także do pewnego stopnia "Pierogi"/"Pierogies" które też nie zawsze oznacza dokładnie to co my rozumiemy pod tym pojęciem.
Dlaczego tak się stało, mimo że bigos i gołąbki są w polskiej kuchni bardziej swoiste niż kluski - nie wiem. Mogę zgadywać, że zaważyła liczba imigrantów z Polski, którzy częściej jadali właśnie potrawy mączne i mówili między sobą "kluski, kluski" co przeniknęło do otoczenia i stało się - chyba można już to tak określić - zapożyczeniem. W dodatku dania oparte na kapuście, zwłaszcza kwaszonej, cieszyły się chyba mniejszym wzięciem w anglojęzycznym świecie. Choć wydaje mi się, że nieduże gołąbki w delikatnych listkach kapusty miałyby obecnie szansę na popularyzację.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
Chodziło mi o to, że "kluski" okazują się być w Ameryce pojęciem stosowanym na oznaczenie jakiegoś asortymentu, czego probierzem (niedoskonałym, oczywiście) miała być obecność w ofercie sieci Wallmart. Są tam wyroby pochodzące od różnych producentów, nie mających polskich korzeni, a same produkty nie są wytwarzane według ściśle polskich receptur.
Podobnie zuniwersalizowało się słowo "Kielbasa" (lub "Polish kielbasa" lub nawet "Polska kielbasa"), a także do pewnego stopnia "Pierogi"/"Pierogies" które też nie zawsze oznacza dokładnie to co my rozumiemy pod tym pojęciem.
Dlaczego tak się stało, mimo że bigos i gołąbki są w polskiej kuchni bardziej swoiste niż kluski - nie wiem. Mogę zgadywać, że zaważyła liczba imigrantów z Polski, którzy częściej jadali właśnie potrawy mączne i mówili między sobą "kluski, kluski" co przeniknęło do otoczenia i stało się - chyba można już to tak określić - zapożyczeniem. W dodatku dania oparte na kapuście, zwłaszcza kwaszonej, cieszyły się chyba mniejszym wzięciem w anglojęzycznym świecie. Choć wydaje mi się, że nieduże gołąbki w delikatnych listkach kapusty miałyby obecnie szansę na popularyzację.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
Wszystko to pikuś przy pieczonym boczku, który przyrządza moja mama. Nawet Wam się nie śniło o takim smaku. Czasami, kupuję kawałek w sklepie, zwabiony nazwą:Boczek pieczony Babuni, dziadunia, sołtysa itd. zależy ile producent ma wyobraźni. Ale po spróbowaniu, okazuje się, że to totalna pomyłka, a rzeczony przysmak, koło prawdziwego pieczonego boczku nawet nie leżał.
Chętnie poczęstowałbym Was prawdziwym pieczonym boczkiem, ale jakoś nie ma okazji. Czesiu, wiem wiem, zlot, ale ja nie mam czasu.
W każdym razie, pieczony boczek najlepiej zrobić samemu. Wystarczy sól, pieprz, majeranek i czosnek(jeśli ktoś lubi, bo ja nie cierpię). Trzy dni w takiej marynacie i do piekarnika, najlepiej w rękawie piekarniczym. Mówię Wam, warto.
Chętnie poczęstowałbym Was prawdziwym pieczonym boczkiem, ale jakoś nie ma okazji. Czesiu, wiem wiem, zlot, ale ja nie mam czasu.
W każdym razie, pieczony boczek najlepiej zrobić samemu. Wystarczy sól, pieprz, majeranek i czosnek(jeśli ktoś lubi, bo ja nie cierpię). Trzy dni w takiej marynacie i do piekarnika, najlepiej w rękawie piekarniczym. Mówię Wam, warto.
Zastanawiałem się nawet nad tym sierpniem, ale nie dam rady.Czesio1 pisze:Alfredzie, z przyjemnością spróbujemy w Brześciu Kujawskim w ostatni weekend sierpnia.Von Dobeneck pisze: Chętnie poczęstowałbym Was prawdziwym pieczonym boczkiem, ale jakoś nie ma okazji.
Wystawie Ci L4 do pracy.
L4 to sam sobie mogę wystawić, tylko to niczego nie zmieni.