Dzień III – niedziela 8 września 2013 r.
13. misia
Opuszczenie OW Boruta, śniadanie w Łodzi
Na fajnych zlotach czas bardzo szybko płynie. Zanim się sobą nacieszyliśmy, trzeba było wracać do rodzinnych domów. Poranek przywitał nas szronem na trawie, ale wschodzące słoneczko szybko ocieplało otoczenie. Odjazd z "Boruty" wyznaczyliśmy na około 10. rano, bo wtedy najprawdopodobniej otwierano pierwsze bary z ofertą śniadaniową. Po ogarnięciu naszych pokoi zebraliśmy się przy wehikułach i ustaliliśmy, że udamy się do pierwszego napotkanego punktu śniadaniowego. I tak z pustymi brzuchami zaliczyliśmy kilka przybytków od przydrożnych barów po restauracje z górnej półki. Wszystkie zaproponowały nam posiłek od godziny 12. lub przywitały zamkniętymi drzwiami. Nasz zlotowy Nemo – głodomór pierwsza klasa - ledwo jechał, aż misia wymyśliła lokal na Pietrynie, gdzie pewna była oferta śniadaniowa oraz bardzo wyborne i rozmaite menu, którym wzgardził tylko ów smakosz Nemo, a któremu postanowił towarzyszyć Konfiturek. Tym samym oni zjedli najlepszą pizzę w mieście Łodzi, i wręcz się nią przejedli, a my degustowaliśmy naprawdę bardzo różnorodną i bogatą ofertę baru wegetariańskiego Green Way Food for Life. Była i klasyczna "jajówa" na maśle, i płatki z jogurtem, i kofta indyjska. Niektórzy, jak Milady zjedli śniadanie w domu i uraczyli się tylko dobrą, jarską kawą.
Zanim się posililiśmy, trzeba wspomnieć, że odwiedziliśmy także potencjalne miejsce, gdzie mógł mieszkać Zbigniew Nienacki w latach młodości oraz zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie w miejscu, gdzie w latach minionych znajdowała się kultowa kawiarnia Honoratka.