Strona 3 z 7

: 13 sie 2013, 08:38
autor: Czesio1
Kynokephalos pisze: Jakieś jazdy próbne pewnie odbył podczas pracy nad samochodem - nocami, gdy nikt nie widział. Może nawet i pływania. Ale raczej nieliczne i krótkie.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Jazdy próbne być może. Choć nocami pewnie ciężko by było sprawdzić jak wehikuł sprawuje się przy prędkości powiedzmy 200 km/h. Ale jeśli chodzi o pływanie to jest pewna sprzeczność. Aby wypróbować wehikuł jako amfibię Tomasz musiał dokonać deliatnych przeróbek. "Turbinę bez trudu udało mi się wkręcić w przygotowane do tego celu miejsce z tyłu wozu. Z prawej strony, w przedniej części „sama" umieścitem fragment kierownicy, której przeznaczenie tak mnie zastanawiało. W bagażniku znalazł się także długi kawał blachy, służący jako ster." Biorąc pod uwagę, że z dalszej treści książki nie wynika jakoby później Tomasz przywrócił pierwotne ustawienia wehikułu dochodzimy do przekonania, że można eksploatować wehikuł z ustawieniami wodnymi również w trakcie podróży lądowej. Zatem jeśli wuj Gromiłło sprawdził wehikuł na wodzie to po cóż znowu wykręcał turbinę?

: 13 sie 2013, 08:50
autor: Kynokephalos
Czesio1 pisze:Zatem jeśli wuj Gromiłło sprawdził wehikuł na wodzie to po cóż znowu wykręcał turbinę?
Może właśnie miał jechać w celu zarejestrowania samochodu gdy dopadła go [choroba i] śmierć. Turbinę odkręcił, aby uniknąć kłopotliwych pytań inspektora technicznego.
Nie wiem jak odpowiedzieć na Twoje pytanie. Możliwe, że wuj nigdy nie pływał samem. W praktyce mało co działa niezawodnie od pierwszego razu, bez przetestowania - ale przecież zdarzają się wyjątki.

Pozdrawiam,
Kynokephalos

: 13 sie 2013, 08:54
autor: Czesio1
Kynokephalos pisze: Może właśnie miał jechać w celu zarejestrowania samochodu gdy dopadła go [choroba i] śmierć. Turbinę odkręcił, aby uniknąć kłopotliwych pytań inspektora technicznego.
O, tak mogło być! :564:
Może bał się dodatkowych opłat z tytułu konieczności rejestracji morskiej (o czym wspomniał oficer milicji w dalszej części książki)?

: 13 sie 2013, 08:55
autor: PawelK
Nietajenko pisze: Mnie zastanowiła inna sprawa a mianowicie zawód naszego bohatera.
To chyba było już wałkowane sto tysięcy razy.

Tu cytat z książki:
Bałem się bowiem, że stanę się przedmiotem kpin mych redakcyjnych kolegów

: 13 sie 2013, 09:01
autor: Nietajenko
PawelK pisze:To chyba było już wałkowane sto tysięcy razy.
No może trochę mniej skoro uszło to mojej uwadze. ;-) Mam ja do kolegi, z uwagi na jego dobrą pamięć, pewne pytanie. Czy w powieści pada miasto Łódź? Chciałbym otworzyć temat Szlakiem Pana Tomasza w Wyspie gdzie rozdział po rozdziale prześledzilibyśmy graficznie jego wyprawę. Tworzylibyśmy tam mapki poglądowe i plany sytuacyjne.

: 13 sie 2013, 09:10
autor: PawelK
Nietajenko pisze: Mam ja do kolegi, z uwagi na jego dobrą pamięć, pewne pytanie. Czy w powieści pada miasto Łódź?
1. Wyznaję, że list ów wprowadził mnie w pewne zakłopotanie. Nie czułem potrzeby posiadania w Krakowie „murowanego garażu samochodowego”, mieszkałem bowiem w Łodzi.
2. Rozmowa z weterynarzem Trudno. Ale skoro to jest jednak pamiątka rodzinna, zabiorę ją ze sobą do Łodzi.

starczy?

: 13 sie 2013, 09:14
autor: Nietajenko
PawelK pisze:starczy?
Pewnie, PawleK! Chyba sobie Wyspę w pdf'ie ściągnę. Będzie mi łatwiej analizować. Oczywiście mam dwa egzemplarze książki więc nie może być mowy o jakimś naruszeniu praw. ;-)

: 13 sie 2013, 09:21
autor: johny
Kynokephalos pisze:
Czesio1 pisze:Zatem jeśli wuj Gromiłło sprawdził wehikuł na wodzie to po cóż znowu wykręcał turbinę?
Może właśnie miał jechać w celu zarejestrowania samochodu gdy dopadła go [choroba i] śmierć. Turbinę odkręcił, aby uniknąć kłopotliwych pytań inspektora technicznego.
Nie wiem jak odpowiedzieć na Twoje pytanie. Możliwe, że wuj nigdy nie pływał samem. W praktyce mało co działa niezawodnie od pierwszego razu, bez przetestowania - ale przecież zdarzają się wyjątki.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
Generalnie, "sam" to jeden wielki pierwowzór i egzemplarz testowy, który okazał się po prostu technicznym i konstruktorskim majstersztykiem! Był namacalnym dowodem geniuszu wuja Gromilły. :-)

: 13 sie 2013, 09:31
autor: barttez
johny pisze:Generalnie, "sam" to jeden wielki pierwowzór i egzemplarz testowy, który okazał się po prostu technicznym i konstruktorskim majstersztykiem! Był namacalnym dowodem geniuszu wuja Gromilły.





W tamtych czasach i przy takim poziomie techniki warsztatowej przy braku odpowiednich narzędzi to wuj Gromiłło i tak zrobił coś niespotykanego

: 13 sie 2013, 10:00
autor: PawelK
Nietajenko pisze:Chyba sobie Wyspę w pdf'ie ściągnę.
Jeśli masz net, to polecam scribd, dostęp przez przeglądarkę masz wszędzie.

: 13 sie 2013, 15:50
autor: Jacekxt
Czesio1 pisze: Biorąc pod uwagę, że z dalszej treści książki nie wynika jakoby później Tomasz przywrócił pierwotne ustawienia wehikułu dochodzimy do przekonania, że można eksploatować wehikuł z ustawieniami wodnymi również w trakcie podróży lądowej. Zatem jeśli wuj Gromiłło sprawdził wehikuł na wodzie to po cóż znowu wykręcał turbinę?
Moim zdaniem Nienacki przy tworzeniu wehikułu sugerował się VW Schwimmwagenem. Przynajmniej w kwestii pływania. VW typ 166 Schwimmwagen to jeden z nielicznych aut z tamtego okresu, które w miarę pokonywały przeszkody wodne.
W Schwimmwagenie "turbinka" działa tak- , więc jeżeli wehikuł wuja Gromiłły miał być tajemniczy pod względem swych (wodnych) możliwości, to "turbinkę"-śrubę napędową należało jednak schować do bagażnika, a nie afiszować się z nią...na bagażniku, jak to ma miejsce w w/w pływającym Volkswagenie. Stąd właśnie te zabiegi z montażem. Tak myślę. :)

: 13 sie 2013, 23:10
autor: misia
Nietajenko pisze: [...]
Chciałbym otworzyć temat Szlakiem Pana Tomasza w Wyspie gdzie rozdział po rozdziale prześledzilibyśmy graficznie jego wyprawę. Tworzylibyśmy tam mapki poglądowe i plany sytuacyjne.
Super pomysł :564:
A zacząłeś już robić taką mapkę? Można by ją sukcesywnie zapełniać wraz z czytaniem i dyskutować, czy tam jechał, czy siam, czy gdzie indziej g;)

: 14 sie 2013, 10:02
autor: Nietajenko
misia pisze:A zacząłeś już robić taką mapkę? Można by ją sukcesywnie zapełniać wraz z czytaniem i dyskutować, czy tam jechał, czy siam, czy gdzie indziej
I o to mi właśnie chodzi. A wątek już rozpocząłem. :-D

: 14 sie 2013, 20:11
autor: misia
Nietajenko pisze:
misia pisze:A zacząłeś już robić taką mapkę? Można by ją sukcesywnie zapełniać wraz z czytaniem i dyskutować, czy tam jechał, czy siam, czy gdzie indziej
I o to mi właśnie chodzi. A wątek już rozpocząłem. :-D
Ale mógłbyś i tą mapkę już zacząć robić, ktoś musi g;)

: 16 sie 2013, 11:29
autor: Nietajenko
No to czas na rozdział III. Występujące osoby to:
- Tomasz, główny bohater - dopiero w tym rozdziale dowiadujemy się jego imienia, harcerzom każe się nazywać Tomaszem Włóczęgą (nie Samochodzikiem),
- kierowniczka ekspedycji archeologicznej - wspomniana w kontekście listu polecającego,
- sternicy i załogi statków płynących po Wiśle - kilkukrotnie wspomina o nich nasz bohater,
- pięciu młodych członków ekspedycji archeologicznej przybyłych ciężarówką by rozbić obóz na cyplu,
- Wilhelm Tell - harcerz, dobrze strzela z łuku i kuszy,
- Borówka - harcerz, dobrze zbiera runo leśne,
- Sokole Oko - harcerz, syn leśniczego, umie tropić ślady,
- Wiewiórka - harcerz, dobrze wspina się na drzewa,
- Sroka - harcerz, naśladuje pisk sroki,
- marynarz - wioślarz ze statku, który przywiózł resztę ekipy,
- dwie kobiety i starszy pan - reszta ekipy antropologów.

Jeden z przedmówców zwrócił uwagę na pewną niekonsekwencję w opisie namiotu. W rozdziale II namiot ma duże okna, a w rozdziale III już tylko jedno. Ale co tam, mała pomyłka choć wskazuje na etapowe tworzenie powieści i dokonywanie w treści poprawek przez autora. Jest to spójne z tym co widziałem w papierach Nienackiego w MWiM. Mnie zastanowiło coś innego. W pewnym momencie Tomasz wyłącza silnik wehikułu na wodzie i... nadal manewruje. Przecież to nonsens. Statek aby mógł manewrować potrzebuje prędkości względem wody. Z opisu wynika, że płynął z prądem a więc nie poruszał się względem wody co dawało mu manewrowość kłody drzewa czyli żadnej. No cóż, naonczas nie znał jeszcze Alicji Janeczek, która była jego przewodnikiem w arkanach wodniackich, a z łódkami miał tyle wspólnego co miejsce zamieszkania - Łódź. ;-)

Zaciekawiło mnie jeszcze jedno, i tu liczę na forowiczów starszych ode mnie. Część ekipy archeologicznej (studenci domniemywam) przybyli nad Wisłę samochodem ciężarowym. Jeden z nich prowadził ciężarówkę. To że taki samochód był na wyposażeniu Katedry Antropologii nie jest takie dziwne ale to, że student antropologii posiadał uprawnienia do prowadzenia ciężarówki już tak. Ciekawe czy ten fakt był pozytywnym zbiegiem okoliczności czy wyższe uczelnie zapewniały tego typu szkolenia w ramach studiów?

: 16 sie 2013, 11:34
autor: Aldona
Nie rozumiem. Dlaczego student nie mógł mieć uprawnień do prowadzenia ciężarówki?

: 16 sie 2013, 11:37
autor: Nietajenko
Aldona pisze:Nie rozumiem. Dlaczego student nie mógł mieć uprawnień do prowadzenia ciężarówki?
Bo w tamtych czasach prawo jazdy na ciężarówkę było zawodowym prawem jazdy i starali się o nie ci, którzy pracowali później jako zawodowi kierowcy. Nie robiło się takich uprawnień ot tak sobie. Przypomina mi się taki serial "Daleko od szosy". Tam ten temat był poruszony.

: 16 sie 2013, 11:42
autor: Aldona
Nietajenko pisze:
Aldona pisze:Nie rozumiem. Dlaczego student nie mógł mieć uprawnień do prowadzenia ciężarówki?
Bo w tamtych czasach prawo jazdy na ciężarówkę było zawodowym prawem jazdy i starali się o nie ci, którzy pracowali później jako zawodowi kierowcy. Nie robiło się takich uprawnień ot tak sobie. Przypomina mi się taki serial "Daleko od szosy". Tam ten temat był poruszony.
Ale uważasz, że student nie mógł mieć zawodowego prawa jazdy?
Mój Ojciec takie prawo jazdy zdobył właśnie studiując.

: 16 sie 2013, 11:49
autor: Aldona
A, no i Hłasko miał chyba lat 16 kiedy został kierowcą ciężarówki.

: 16 sie 2013, 11:55
autor: Nietajenko
Aldona pisze:
Nietajenko pisze:
Aldona pisze:Nie rozumiem. Dlaczego student nie mógł mieć uprawnień do prowadzenia ciężarówki?
Bo w tamtych czasach prawo jazdy na ciężarówkę było zawodowym prawem jazdy i starali się o nie ci, którzy pracowali później jako zawodowi kierowcy. Nie robiło się takich uprawnień ot tak sobie. Przypomina mi się taki serial "Daleko od szosy". Tam ten temat był poruszony.
Ale uważasz, że student nie mógł mieć zawodowego prawa jazdy?
Mój Ojciec takie prawo jazdy zdobył właśnie studiując.
Widzisz, a ja nie spotkałem na studiach nikogo z takimi uprawnieniami (pamiętajmy że on miał 19 lat i był na początku swojej studenckiej kariery). Z tego co piszesz można wywnioskować, że takie przypadki mogą się zdarzyć i mamy tu do czynienia z pozytywnym zbiegiem okoliczności. Gdyby jeszcze on był trochę starszy to można by sądzić, że prawo jazdy sobie w wojsku przysposobił a tu masz nastek na studiach i prawko. Stąd było moje pytanie czy w tamtych czasach uczelnie wyższe dla chcących zapewniały takie szkolenia.

: 16 sie 2013, 12:11
autor: Aldona
No masz rację, mój Ojciec je otrzymał dlatego, że właśnie był w wojsku :)
Stąd i moja "kariera" wojskowa :-)

: 16 sie 2013, 15:10
autor: barttez
Zostałaś saperem :027:

: 16 sie 2013, 15:13
autor: PawelK
Nietajenko pisze:Bo w tamtych czasach prawo jazdy na ciężarówkę było zawodowym prawem jazdy i starali się o nie ci, którzy pracowali później jako zawodowi kierowcy.
Ja bym się nie zdziwił gdyby przy okazji tego typu studiów można było zrobić prawko na ciężarówki. O ile dobrze pamiętam, jeszcze niedawno, na SGGW obowiązkowo robiło się prawko na traktor.

: 16 sie 2013, 15:54
autor: barttez
Większość szkół mechanicznych robiła prawo jazdy

: 16 sie 2013, 17:15
autor: Aldona
barttez pisze:Zostałaś saperem :027:
:evil: :evil: :evil:

: 16 sie 2013, 17:28
autor: Aldona
A mnie zastanawia bezsens zamykania namiotu na kłódeczkę.....

: 16 sie 2013, 18:42
autor: Jacekxt
Przypomnijcie mi, jaka to była ciężarówka? Bo jeśli to był np. popularny Lublin, czyli GAZ 51 to nie ma sprawy, taką ciężarówką mógł powozić każdy, kto miał kategorię B.
Oczywiście nie musiał to być Lublin-GAZ 51, ale coś podobnego. Po wojnie mnóstwo takich konstrukcji służyło w polskim transporcie.
Dziś 2,700 KG nie robi wrażenia, ale kiedyś FSC Lublin-51 to była poważna ciężarówa! :)
(FSC Lublin-51, czyli GAZ 51 to ta bryczka, którą w Czterech Pancernych szalał król kazachstańskich szos-Wichura! :)

: 16 sie 2013, 21:50
autor: PawelK
Aldona pisze:A mnie zastanawia bezsens zamykania namiotu na kłódeczkę.....
Dlaczego? Ja też zawsze zamykałem.
Jest takie stare polskie przysłowie Okazja czyni złodzieja. Są ludzie, którzy 'pożyczą' różne rzeczy, gdy namiot jest otwarty, ale nie zrobią tego gdy będą musieli go pociąć a są tacy, którzy ukradną wszystko razem z namiotem. Kłódka jest całkiem dobrym zabezpieczeniem przed 'pożyczalskimi'.

: 17 sie 2013, 07:35
autor: Aldona
Chodziło mi o to, że tak naprawdę kłódka nie chroni namiotu. Dawno, dawno temu też zamykaliśmy namiot w ten sposób.... niestety - ktoś pomyslał, ze skoro zamknięty to musi tam być "coś" i zniszczył wejście do namiotu niczego przy tym nie "pożyczając". Przy niezamykanym namiocie nigdy nic nie zginęło i namiot stał bez uszkodzeń.

: 17 sie 2013, 10:26
autor: Nietajenko
barttez pisze:Większość szkół mechanicznych robiła prawo jazdy
No właśnie. Ale tutaj mamy do czynienia z młodziutkim dziewietnastoletnim studentem antropologii. Studia antropologiczne nie są studiami technicznymi i to właśnie mi się wydawało dziwne. Mniej dziwne byłoby gdyby ZN wprowadził osobę na przykład pana Bronka, kierowcę Katedry Antropologii.