Podstawa Kanonu
: 04 lis 2013, 09:31
Skoro nikt do tej pory nic nie napisał o książce rozpoczynającej Kanon, to może ja.
Uważam Wyspę złoczyńców, mimo wszystko, za najlepszą część serii. Dlaczego? Otóż akcja tej książki dzieje się w najwcześniejszych latach, z wszystkich książek wchodzących w skład Kanonu, a dla mnie im starsze czasy, tym lepsze. Pamiętam, jak zarzucałem rodzicom, że urodziłem się tak późno, że nie miałem szans poznania starych partyzantów, którzy walczyli z Niemcami( z Sowietami też, ale wtedy nie miałem pojęcia o takich sprawach), a na terenach mojej rodzinnej miejscowości działy się rzeczy ciekawe, tragiczne i bardzo dramatyczne. Znam je z opowieści mojego nieżyjącego dziadka i jego kolegów. Od najmłodszych lat słuchałem tych opowiadań z niesłabnącym zainteresowaniem. Kiedy więc czytałem Wyspę i pojawiały się w niej postaci Pluty czy Skałbany, dawnych partyzantów(nie ważne, że w książce są przedstawieni jako bandyci, może Skałbana, na pewno nie wiadomo nic pewnego o Plucie), to moja wyobraźnia podsuwała mi różne dzikie wizje zakończenia tej historii.
Poza tym, w Wyspie pojawia się po raz pierwszy Wehikuł, jeszcze wtedy Sam Wydaje mi się, że Wyspajest jedną z najpoważniejszych książek, a ja, mimo że lubię błaznować i wygłupiać się, to jednak mam chwile refleksji, które mnie bardziej inspirują niż lekkie historie, napisane później. A wątek romantyczny jest tu potraktowany po macoszemu, co, moim zdaniem, wychodzi na plus powieści. Ja przynajmniej traktuję ją bardziej serio, niż późniejsze części. Ale ciągle nie mogę się wyzbyć wizji Bajeczki w sukience w słoneczniki.
Pozdrawiam Was Drapichrusty.
Uważam Wyspę złoczyńców, mimo wszystko, za najlepszą część serii. Dlaczego? Otóż akcja tej książki dzieje się w najwcześniejszych latach, z wszystkich książek wchodzących w skład Kanonu, a dla mnie im starsze czasy, tym lepsze. Pamiętam, jak zarzucałem rodzicom, że urodziłem się tak późno, że nie miałem szans poznania starych partyzantów, którzy walczyli z Niemcami( z Sowietami też, ale wtedy nie miałem pojęcia o takich sprawach), a na terenach mojej rodzinnej miejscowości działy się rzeczy ciekawe, tragiczne i bardzo dramatyczne. Znam je z opowieści mojego nieżyjącego dziadka i jego kolegów. Od najmłodszych lat słuchałem tych opowiadań z niesłabnącym zainteresowaniem. Kiedy więc czytałem Wyspę i pojawiały się w niej postaci Pluty czy Skałbany, dawnych partyzantów(nie ważne, że w książce są przedstawieni jako bandyci, może Skałbana, na pewno nie wiadomo nic pewnego o Plucie), to moja wyobraźnia podsuwała mi różne dzikie wizje zakończenia tej historii.
Poza tym, w Wyspie pojawia się po raz pierwszy Wehikuł, jeszcze wtedy Sam Wydaje mi się, że Wyspajest jedną z najpoważniejszych książek, a ja, mimo że lubię błaznować i wygłupiać się, to jednak mam chwile refleksji, które mnie bardziej inspirują niż lekkie historie, napisane później. A wątek romantyczny jest tu potraktowany po macoszemu, co, moim zdaniem, wychodzi na plus powieści. Ja przynajmniej traktuję ją bardziej serio, niż późniejsze części. Ale ciągle nie mogę się wyzbyć wizji Bajeczki w sukience w słoneczniki.
Pozdrawiam Was Drapichrusty.