Kryminały z PRLu
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
śmierć w trójkącie błędów, Kazimierz Koźniewski. Na początku wydawało się, że to kolejny kryminał z rozliczeniami wojennymi w tle. Niby tak, ale... finalnie wygląda, że te rozliczenia wojenne były albo modne albo na siłę. Na początku akcja jest wartka i ciekawa, później zaczyna się dłużyć i zaczynamy przeskakiwać fragmenty tekstów, nie mające wpływu na podstawowy wątek. To co jest ciekawe, to dobre opisy Warszawy niecałe 20 lat po zakończeniu wojny.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Noel Randon, Dwie rurki z kremem. Rzecz się dzieje w małym miasteczku we Francji ale... Noel Randon to pseudonim literacki Tadeusza Kwiatkowskiego, polskiego prozaika, scenarzysty i satyryka. Najbardziej znany chyba było ze scenariuszy do Rękopisu znalezionego w Saragossie, Sanatorium pod Klepsydrą i serialu telewizyjnego Janosik.
Niestety kryminał, Dwie rurki z kremem nie jest na poziomie scenariuszy. Książkę czytałem prawie miesiąc, mimo że nie jest długa. Zastanawiałem się dlaczego jest taka nudna. Być może dlatego, że była pisana jak scenariusz czyli z wielką dbałością o szczegóły. I dodatkowo, niestety czytelnik nie ma szansy nawet na próbę samodzielnego rozwiązania zagadki śmierci ponieważ... autor nie dostarcza wystarczających informacji żeby choćby spróbować się domyślać. To też niestety wpływa na nudę podczas czytania.
Nie polecam.
Niestety kryminał, Dwie rurki z kremem nie jest na poziomie scenariuszy. Książkę czytałem prawie miesiąc, mimo że nie jest długa. Zastanawiałem się dlaczego jest taka nudna. Być może dlatego, że była pisana jak scenariusz czyli z wielką dbałością o szczegóły. I dodatkowo, niestety czytelnik nie ma szansy nawet na próbę samodzielnego rozwiązania zagadki śmierci ponieważ... autor nie dostarcza wystarczających informacji żeby choćby spróbować się domyślać. To też niestety wpływa na nudę podczas czytania.
Nie polecam.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Sprawa dla jednego, Jerzy Edigey to całkiem przyzwoicie skonstruowany kryminałek typowo socjalistyczny. Jest oczywiście wątek miłosny ale rzecz jest mocno osadzona realiach PRLu. Nie zmienia to jednak faktu, że dałoby się go całkiem nieźle przenieść w rzeczywistość świata zachodniego. Dobrze i szybko się go czyta.
Przy okazji całkiem fajne opisy Warszawy z drugiej połowy XX wieku (rzecz się dzieje w czasach budowy Trasy Toruńskiej).
Przy okazji całkiem fajne opisy Warszawy z drugiej połowy XX wieku (rzecz się dzieje w czasach budowy Trasy Toruńskiej).
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Bardzo dużo pajacyków [1968], Andrzej Zbych. Typowy kryminał mocno osadzony w realiach PRLu ale na tyle z uniwersalną intrygą, że można by było ją przenieść do każdego miejsca na świecie, gdzie tylko można umieścić mafię lub gangi. To taki kryminał, który pomimo podziału na prywaciarzy i spółdzielnie produkcyjne, funkcjonowania w środowisku kontrolerów PIH i talonów na samochody, lubię bo do końca nie wiadomo kto zabił.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Też nie PRL ale seria PRLowska z jamnikiem i moim skromnym zdaniem nie kryminał. A przynajmniej nie klasyczny kryminał. Co ciekawe, według Crime Writers' Assocation ta książka wygrała klasyfikację 100 najlepszych kryminałów w 1990 roku. Mam na myśli "Córkę czasu" Josephine Tey.
Dlaczego twierdzę, że to nie kryminał? Bo właściwie nie ma tutaj klasycznego przestępstwa i śledztwa. "śledztwo" prowadzi unieruchomiony funkcjonariusz Scotland Yardu w sprawie zdarzeń historycznych. Trochę skojarzyło mi się to z tematami, którymi często zajmuje się TomaszK. Co ciekawego znalazłem w tej książce? Po pierwsze sporo interesujących zdarzeń z historii Anglii. Po drugie idea książki generalnie opiera się o fałszywie przedstawiane zdarzenia historyczne. To bardzo ciekawy temat, różnica pomiędzy rzeczywistością a tym co przedstawiają historycy w swoich opracowaniach ale również tym co przeciętni ludzie sądzą/wiedzą o takich zdarzeniach. Autorka całkiem zgrabnie obraca się w świecie fałszywych lub fałszowanych opisów i rzeczywistości.
Z ciekawostek, których nie znałem warte opisania są "Widły Mortona". To teoria uzasadniająca możliwość ściągania "podatków" wprowadzona przez arcybiskupa Johna Mortona, mówiąca w przełożeniu na nasze, że jeśli żyjesz skromnie to znaczy, że masz oszczędności i możesz płacić a jeśli żyjesz rozrzutnie to znaczy, że jesteś bogaty i możesz płacić.
Dlaczego twierdzę, że to nie kryminał? Bo właściwie nie ma tutaj klasycznego przestępstwa i śledztwa. "śledztwo" prowadzi unieruchomiony funkcjonariusz Scotland Yardu w sprawie zdarzeń historycznych. Trochę skojarzyło mi się to z tematami, którymi często zajmuje się TomaszK. Co ciekawego znalazłem w tej książce? Po pierwsze sporo interesujących zdarzeń z historii Anglii. Po drugie idea książki generalnie opiera się o fałszywie przedstawiane zdarzenia historyczne. To bardzo ciekawy temat, różnica pomiędzy rzeczywistością a tym co przedstawiają historycy w swoich opracowaniach ale również tym co przeciętni ludzie sądzą/wiedzą o takich zdarzeniach. Autorka całkiem zgrabnie obraca się w świecie fałszywych lub fałszowanych opisów i rzeczywistości.
Z ciekawostek, których nie znałem warte opisania są "Widły Mortona". To teoria uzasadniająca możliwość ściągania "podatków" wprowadzona przez arcybiskupa Johna Mortona, mówiąca w przełożeniu na nasze, że jeśli żyjesz skromnie to znaczy, że masz oszczędności i możesz płacić a jeśli żyjesz rozrzutnie to znaczy, że jesteś bogaty i możesz płacić.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3911
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
Po obejrzeniu filmu "Lekarstwo na miłość" przeczytałem pierwowzór czyli książkę Klin - Joanny Chmielewskiej.
Nie jest to raczej typowy kryminał, tego kryminału było dużo więcej w filmie. Książka w przewadze skupia się na głównej bohaterce. Poszukuje ona swojego rozmówcę telefonicznego chcąc nowej miłości po nie rokującym ostatnim związku z mężczyzną. Pani Joanna jest tu jeszcze bardziej zwariowana niż w filmie, potrafi zrobić dosłownie wszystko aby tylko więcej dowiedzieć się o nieznajomym, który zawrócił jej w głowie.
Dużo scen dosłownie zagrano w filmie ale jest też trochę różnic. W filmie po drugiej stronie barykady stała grupa przestępców okradająca banki. W pierwowzorze jest troszeczkę inaczej, nie chcę tu pisać szczegółów, bo bym zasugerował końcówkę.
Może zawarła tu jakieś wątki biograficzne?
Całość to taka lekka komedyjką z tajemnicą do rozwiązania dla mnie interesująca głównie z powodu obejrzanego filmu ale jako rozrywka też nie jest najgorsza.
Nie jest to raczej typowy kryminał, tego kryminału było dużo więcej w filmie. Książka w przewadze skupia się na głównej bohaterce. Poszukuje ona swojego rozmówcę telefonicznego chcąc nowej miłości po nie rokującym ostatnim związku z mężczyzną. Pani Joanna jest tu jeszcze bardziej zwariowana niż w filmie, potrafi zrobić dosłownie wszystko aby tylko więcej dowiedzieć się o nieznajomym, który zawrócił jej w głowie.
Dużo scen dosłownie zagrano w filmie ale jest też trochę różnic. W filmie po drugiej stronie barykady stała grupa przestępców okradająca banki. W pierwowzorze jest troszeczkę inaczej, nie chcę tu pisać szczegółów, bo bym zasugerował końcówkę.
Może zawarła tu jakieś wątki biograficzne?
Całość to taka lekka komedyjką z tajemnicą do rozwiązania dla mnie interesująca głównie z powodu obejrzanego filmu ale jako rozrywka też nie jest najgorsza.
Ostatnio zmieniony 08 maja 2020, 19:50 przez Barabasz, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Czytało się kiedyś Edigey'a "Pomysł ..." , "Sprawa dla jednego" , "Pensonat nad Strandvagen", "Zolta koperta" i in., ale najbardziej lubiłem "Jedna noc w Carltonie" - i w Zakopanem jest rzeczywiscie pensjonat Carlton.PawelK pisze:Pomysł za siedem milionów, Jerzy Edigey, kryminał z 1982 roku. Klasyczna inżynieria socjalna, napad "na milicjanta", dobrze dopracowany napad, wartka akcja, nieźle opisane śledztwo, bez zbędnych ozdobników. Mi się dobrze czytało.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
To napisz jakąś opinię. Mi się podobał ten kryminał, to może bym gdzieś znalazł pozostałe.Maj pisze:Czytało się kiedyś Edigey'a "Pomysł ..." , "Sprawa dla jednego" , "Pensonat nad Strandvagen", "Zolta koperta" i in., ale najbardziej lubiłem "Jedna noc w Carltonie" - i w Zakopanem jest rzeczywiscie pensjonat Carlton.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Dobrze. Na początek: Jedna noc w Carltonie.PawelK pisze: To napisz jakąś opinię. Mi się podobał ten kryminał, to może bym gdzieś znalazł pozostałe.
Pamiętam tę książkę jako lekką i z nieskomplikowaną intrygą, dobrze się czytało.
Pensjonat, towarzystwo takie trochę bardziej zamożne (jak na PRL), morderstwo i milicyjne dochodzenie (na miejscu). Dzieje się w Zakopanem, w tle Tatry, ale towarzystwo z tego pensjonatu raczej na wędrówki nie chodzi, prędzej już na dancing
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Kolejny Edigey: Pensjonat nad Strandvagen. Formuła podobna do "Jednej nocy w Carltonie" tzn. kryminał "pensjonatowy". Pensjonat, towarzystwo zamożnych osób na urlopie, morderstwo, dochodzenie na miejscu. Ale dekoracje i kontekst inne niż w "Carltonie". Bo dzieje się w Szwecji, bohaterami są Szwedzi, gł. bohater - też Szwed; ale jest tam wątek polski. Nie pamiętam szczegółów, ani nawet kto konkretnie zabił (choć pamiętam dlaczego) - pamiętam że książkę odebrałem jako nudniejszą od łatwego i wdzięcznego "Carltona", ale tez ciekawszą jezeli chodzi o kontekst i drugie dno.
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2767
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 82 razy
- Otrzymał podziękowań: 145 razy
Pamiętam, że w młodości zaczytywałem się Edigeyem. Zachęcony tym wątkiem, postanowiłem sięgnąć po którąś z jego książek, najlepiej tę, której jeszcze nie czytałem. Padło na "Szkielet bez palców".
Niestety, jestem totalnie rozczarowany. Edigey w moim przypadku nie wytrzymał próby czasu.
Po pierwsze, totalnie drętwy język. Zaprawdę, powiadam Wam, tak wyszydzani niekiedy na tym i innych forach kontynuatorzy samochodzikowi to przy Edigeyu wirtuozi słowa! To nie jest powieść, to jest wypracowanie!
Po drugie, bardzo prosta, powiedziałbym prostacka fabuła.
Po trzecie, nawet prostą fabułę można opowiedzieć w ciekawy sposób. Tyczasem dawno nie czytałem książki, która byłaby tak nudna i tak zupełnie mnie nie poruszała. Suspensu - żadnego. Od momentu, kiedy pierwszy raz na kartach powieści pojawiają się osoby, które później okazują się sprawcami, właśnie one są najbardziej podejrzane. Zgodnie z klasyką gatunku, powinien nastąpić jakiś zwrot akcji i faktycznym zbrodniarzem powinien okazać się ktoś zupełnie inny. Ale nie, nie u Edigeya! Chyba że "suspens" ma polegać na tym, ze nie ma żadnego suspensu
Zastanawiam się, czy dać Edigeyowi kolejną szansę, skoro moje odczucia tak bardzo odbiegają od odczuć innych recenzujących w tym wątku. A możę trafiłem na wyjątkowo kiepską pozycję?
Niestety, jestem totalnie rozczarowany. Edigey w moim przypadku nie wytrzymał próby czasu.
Po pierwsze, totalnie drętwy język. Zaprawdę, powiadam Wam, tak wyszydzani niekiedy na tym i innych forach kontynuatorzy samochodzikowi to przy Edigeyu wirtuozi słowa! To nie jest powieść, to jest wypracowanie!
Po drugie, bardzo prosta, powiedziałbym prostacka fabuła.
Po trzecie, nawet prostą fabułę można opowiedzieć w ciekawy sposób. Tyczasem dawno nie czytałem książki, która byłaby tak nudna i tak zupełnie mnie nie poruszała. Suspensu - żadnego. Od momentu, kiedy pierwszy raz na kartach powieści pojawiają się osoby, które później okazują się sprawcami, właśnie one są najbardziej podejrzane. Zgodnie z klasyką gatunku, powinien nastąpić jakiś zwrot akcji i faktycznym zbrodniarzem powinien okazać się ktoś zupełnie inny. Ale nie, nie u Edigeya! Chyba że "suspens" ma polegać na tym, ze nie ma żadnego suspensu
Zastanawiam się, czy dać Edigeyowi kolejną szansę, skoro moje odczucia tak bardzo odbiegają od odczuć innych recenzujących w tym wątku. A możę trafiłem na wyjątkowo kiepską pozycję?
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
No zobacz, zupełnie inne odczucia niż moje.irycki pisze:Niestety, jestem totalnie rozczarowany. Edigey w moim przypadku nie wytrzymał próby czasu.
Może. Będę musiał się nad czymś tego autora. jeszcze pochylić to sprawdzę czy mamy inne spojrzenie czy rzeczywiście pisał nierówno.irycki pisze:A możę trafiłem na wyjątkowo kiepską pozycję?
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Edigey pisał nierówno i masowo.irycki pisze: Zastanawiam się, czy dać Edigeyowi kolejną szansę, skoro moje odczucia tak bardzo odbiegają od odczuć innych recenzujących w tym wątku. A możę trafiłem na wyjątkowo kiepską pozycję?
Nie miałem motywacji żeby wracać do jego książek (choć mam do niego sentyment), ale, dzięki tej dyskusji, motywacja się pojawiła - na dniach coś przeczytam i napiszę o wrażeniach.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Przeczytałem. Sympatyczny pomysł z młodym oficerem milicji prowadzącym śledztwo z gwiazdą milicyjnej kryminalistyki na urlopie za plecami. Poza tym nieudolna kopia Agaty Christie. Skopiowane idee zarówno grupy ludzi zamkniętych w jednym budynku, prowadzenia śledztwa, wskazania winnego no i standard znany z tego typu scenariuszy czyli scena finałowa - wszyscy podejrzani w salonie słuchają historii śledztwa, próba ucieczki winnego (bo czytelnik już wie kto jest winnym) i wreszcie wskazanie winnego.Maj pisze:Na początek: Jedna noc w Carltonie.
Pamiętam tę książkę jako lekką i z nieskomplikowaną intrygą, dobrze się czytało.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Uff. Uporałem się z 'Królem Babilonu'. Z jednej strony wchodziło mi to powoli i miarowo, i tak jest tez wg mnie ta powieść napisana, z drugiej nie żałuję, bo dawka historii, przybliżenie odległej w czasie i przestrzeni krainy, i zostało mi w głowie trochę obrazów, scen, nazw i informacji. To jest powieść dla młodzieży więc bez drastycznych opisów, jest trochę akcji, ale chyba więcej opowiadania o wydarzeniach historycznych.Mysikrólik pisze:Jako dzieciak dostałem w wymianie gwiazdkowej, książkę Edigeya. Rzecz działa się na bliskim wschodzie i wtedy bardzo mi się podobała, zwłaszcza że był to dla mnie nowy nieznany zupełnie klimat orientalny.
Ciekawe czy "Król Babilonu" dzisiaj też byłby strawny.
Teraz przypomnę sobie jakiś kryminał Edigeya - powinno trwać krócej niż z 'Krolem Babilonu'
Ostatnio zmieniony 02 lip 2020, 08:32 przez Maj, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Jedno miejsce i towarzystwo - to częsty motyw - Christie tez pewnie go nie wynalazła.PawelK pisze:Poza tym nieudolna kopia Agaty Christie. Skopiowane idee zarówno grupy ludzi zamkniętych w jednym budynku, prowadzenia śledztwa, wskazania winnego no i standard znany z tego typu scenariuszy czyli scena finałowa - wszyscy podejrzani w salonie słuchają historii śledztwa, próba ucieczki winnego (bo czytelnik już wie kto jest winnym) i wreszcie wskazanie winnego.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Nie wiem kto wynalazł, ale jednoznacznie kojarzy się z Christie. Może od kogoś skopiowała ale ten ktoś nie przetrwał sto lat w świadomości szerokiej publiczności a może doprowadziła ten scenariusz do perfekcji. Nie wiem, wiem że jeśli ktoś używa takiego scenariusza to gdzieś w głowie siedzi HP i z nim porównuję. IMO "Carlton" nie jest tym czego bym oczekiwał od takiej powieści.Maj pisze:Jedno miejsce i towarzystwo - to częsty motyw - Christie tez pewnie go nie wynalazła.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Myślę, że kwestia oczekiwań jest kluczowa. Edigey to nie Christie.PawelK pisze: IMO "Carlton" nie jest tym czego bym oczekiwał od takiej powieści.
A takie książki jak Carlton to wakacyjne, milicyjne kryminałki, od których nie można zbyt wiele oczekiwać. To rozrywka na deszczowy dzień na wakacjach.
Przypomnę sobie Cartlon na dniach (czytałem go ponad ćwierć wieku temu) i zobaczę jak mi wchodzi obecnie.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
"Walizka z milionami" Jerzego Edigey to kolejny kryminał, który przeczytałem. Zaczyna się kiczowato (to nie jest spojler, bo opisane jest na trzech pierwszych stronach książki) czyli napad na bank, zamaskowani bandyci, strzały w sufit... Ale później akcja jest wartka, rzeczywiście cały czas coś się dzieje. Może trup ściele się zbyt gęsto i pościg na pełnej prędkości warszaw, nysek i wartburga wygląda teraz śmiesznie ale zakończenie jest zaskakujące.
Tutaj, dużą rolę odgrywają specyficzne warunki jakie panowały w PRLu, mianowicie braki towarów na rynku oraz wysokie kary za przestępstwa gospodarcze i kara śmierci za zabójstwo. Te wysokie kary są trochę przyczynkiem do okrucieństwa przestępców, bo niewiele mają do stracenia, powiesić ich mogą tylko raz.
Tutaj, dużą rolę odgrywają specyficzne warunki jakie panowały w PRLu, mianowicie braki towarów na rynku oraz wysokie kary za przestępstwa gospodarcze i kara śmierci za zabójstwo. Te wysokie kary są trochę przyczynkiem do okrucieństwa przestępców, bo niewiele mają do stracenia, powiesić ich mogą tylko raz.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Kolejna książka JE "Wycieczka ze Sztokholmu: tak jak "Jedna noc w Carltonie" dzieje się w Zakopanem wśród turystów odwiedzających stolicę Tatr w październiku. To trochę rozbudowana wersja "zamkniętego kręgu podejrzanych", bo wprawdzie śledztwo obejmuje od początku znaną grupę ludzi ale nie siedzą w jednym budynku/pomieszczeniu tak jak w przypadku klasyki. Książka jest chyba jednak lepiej napisana i intryga jest ciekawsza. Sporo analogii pomiędzy obiema powieściami - pułkownik z Warszawy, młody oficer z zakopiańskiej komendy i dwóch zakopiańczyków z poza grupy "zainteresowanych". Ale IMO lepiej się to czyta.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6422
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 215 razy
- Otrzymał podziękowań: 150 razy
- Kontakt:
Ja bez uff i bez uporałem przeczytałem z przyjemnością. Rzeczywiście książka dla młodzieży, wydaje mi się, że dobrze napisana. Autor zgrabnie połączył fakty z własną fantazją tak aby uzupełnić luki w historii. Standardowe, znane z wielu historii elementy fabuły ale nie razi zbytnio to, że wiemy dużo wcześniej jak akcja się rozwinie i co z czego wynika, bo nie jest to przecież powieść detektywistyczna tylko przygodowo-historyczna. Fajnie, że na końcu autor dodał posłowie wyjaśniając z grubsza gdzie dołożył swoją cegiełkę do historii.Maj pisze:Uff. Uporałem się z 'Królem Babilonu'. Z jednej strony wchodziło mi to powoli i miarowo, i tak jest tez wg mnie ta powieść napisana, z drugiej nie żałuję, bo dawka historii, przybliżenie odległej w czasie i przestrzeni krainy, i zostało mi w głowie trochę obrazów, scen, nazw i informacji. To jest powieść dla młodzieży więc bez drastycznych opisów, jest trochę akcji, ale chyba więcej opowiadania o wydarzeniach historycznych.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
To posłowie, też uważam za fajny element książki.PawelK pisze:Fajnie, że na końcu autor dodał posłowie wyjaśniając z grubsza gdzie dołożył swoją cegiełkę do historii.
Zawsze moją ocenę książki podbija to czy po jej lekturze zostają w moje głowie jakieś obrazy, wyobrażenia - a tu zostało sporo, począwszy od pierwszych scen książki, kiedy mały Zukatan ratuje córkę księżniczki.
-
- Poszukiwacz przygód
- Posty: 12
- Rejestracja: 17 cze 2020, 11:36
- Miejscowość: Warszawa
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 0
Też właśnie przeczytałem. Dawno temu pochłonąłem ten kryminał chyba w 2 wieczory (a moze w jeden) i miałem jakąś frajdę ze zgadywania kto jest winny. Teraz trwało to dłużej . Do intrygi nie mam zastrzeżeń. Ale teraz brakowąło mi bardziej plastycznego języka do opisu bohaterów i miejsca, bo opisy są, ale takie suche. Wartością dla mnie są charakterystyki osób i ich osadzenie w PRL-owskich realiach - np. postać jubilera.PawelK pisze:Przeczytałem. Sympatyczny pomysł z młodym oficerem milicji prowadzącym śledztwo z gwiazdą milicyjnej kryminalistyki na urlopie za plecami. Poza tym nieudolna kopia Agaty Christie. Skopiowane idee zarówno grupy ludzi zamkniętych w jednym budynku, prowadzenia śledztwa, wskazania winnego no i standard znany z tego typu scenariuszy czyli scena finałowa - wszyscy podejrzani w salonie słuchają historii śledztwa, próba ucieczki winnego (bo czytelnik już wie kto jest winnym) i wreszcie wskazanie winnego.Maj pisze:Na początek: Jedna noc w Carltonie.
Pamiętam tę książkę jako lekką i z nieskomplikowaną intrygą, dobrze się czytało.