Owszem, poznałam profesora Kmiecińskiego i zadałam mu kilka pytań przygotowanych przez TomaszKa. Pytania dotyczyły przede wszystkim wykopalisk w Brześciu Kujawskim, pierwowzoru Babiego Lata, Dryblasa, Batury oraz wykopalisk w Tumie.TomaszK pisze: A przy okazji, swego czasu Milady poprosiła mnie o pytania dla prof. Kmiecińskiego, z którym umówiła się na wywiad o Nienackim. Tego też bym chętnie posłuchał.
Profesor Jerzy Kmieciński
Profesor Kmieciński poznał Zbigniewa Nienackiego kiedy ten przyszedł do katedry do muzeum i pytał się o kontakt w sprawie wykopalisk bo mówił, że to go interesuje, chciałby napisać jakiś reportaż. Profesor Kmieciński akurat wybierał się następnego dnia do Tumu, zaprosił Zbigniewa Nienackiego do towarzyszenia mu. Panowie właściwie od razu się zaprzyjaźnili.
Ich kontakt był wtedy dosyć żywy. Jakoś tak od razu przypadliśmy sobie do gustu. Później, gdy ja badałem w Węsiorach, to Zbyszek dwukrotnie pojechał ze mną i spędził tam dwa sezony badawcze. A potem do Odrów jeździł, gdzie też badałem. W Odrach podobnie jak w Węsiorach stacjonowaliśmy pod namiotami, z tym że tam zbudowałem takie quasi kempingi, które rozbierało się na koniec sezonu badawczego. Ja go namawiałem, żeby gdzieś tam osiadł koło Odrów, ale on był już wtedy oczarowany Mazurami. Po jego wyjeździe rzadko żeśmy się spotykali, chociaż spotykaliśmy się. Ale był taki okres, kiedy nasz kontakt był bardzo bliski. Odwiedzaliśmy się w domach. Ja byłem częstym gościem u nich. Helenę bardzo lubiłem.
Profesor Jerzy Kmieciński ze studentami
Przeczytajcie na początek co na temat wykopalisk w Brześciu Kujawskim miał do opowiedzenia prof. Kmieciński.
Czy Zbigniew Nienacki był w Brześciu Kujawskim
Był tam, jeździł do antropologów. Przebywał tam mój dobry kolega, profesor Kapica. W 1945 roku powołany został Uniwersytet Łódzki i mistrz Jażdżewski był pierwszym z pionierów archeologii na uniwersytecie. Z kolei antropologię reprezentował prof. Michalski - wybitny antropolog, przedwojenny jeszcze. Właśnie jego uczniem był Zdzisiu Kapica, który był z kolei również moim przyjacielem.
W Brześciu mistrz badał, Lidka Gabałówna, a później Grygiel. Tam było cmentarzysko wielokulturowe dla antropologów niezmiernie ważne. Dzisiejsza antropologia metodologicznie odchodzi już właściwie od takiej klasyfikacji ras. Bierze się pod uwagę populację, która rozwija się lokalnie i tworzy konkretne typy. Więc w tej chwili mamy zupełnie inne podejście metodologiczne, obalające te mity rasy panów.
Wspominał pan prof., że brał udział w badaniach w Brześciu Kujawskim. Jeżeli tak, to czy pamięta tam ruiny młyna (młyn Topielec), podziemia pod kościołem, wyspę na jeziorze, ewentualnie inne wspomnienia z tamtych badań.
Nie, nie. Jezioro tam to przesada, to był raczej duży staw. Tam Zbyszek chyba trochę przesadził. Tam żadnej prawdziwej wyspy to nie było bo tam nie było miejsca na to żeby była wyspa. Tam badali antropolodzy, mój przyjaciel Kapica. To był bardzo uzdolniony antropolog, ulubiony uczeń twórcy antropologii łódzkiej uniwersyteckiej prof. Michalskiego. W Brześciu nie kojarzę ruin młyna. Dość często tam bywałem jak Staszek Madajski żył (pracownik techniczny, Brześć to jego rodzinne miasto), ale ruin żadnego młyna nie było i nie badano. Ze Staszkiem wiąże się taka ciekawa anegdota, która jest prawdą, choć brzmi zupełnie idiotycznie. Mianowicie był taki okres 1948-49, gdy zatrudnieni na państwowych etatach musieli złożyć świadectwo lojalności, że w czasie wojny nie współpracowali z Niemcami itd. To się nazywało „świadectwo moralności”. Tak się złożyło, że Staszka Madajskiego przyjaciel, taki prosty mieszczanin z Brześcia Kujawskiego, bez specjalnych ambicji intelektualnych i bez specjalnego wykształcenia (wtedy była ta zasada chęć szczera zrobi z ciebie oficera) został zrobiony burmistrzem Brześcia Kujawskiego. No więc Staszek Madajski, jak się starał o to „świadectwo moralności”, pojechał do tego swojego przyjaciela, burmistrza Brześcia Kujawskiego i mówi „Słuchaj stary, Antek, ty mi tu wystaw takie świadectwo moralności”. Burmistrz zawołał od razu sekretarkę i jej podyktował. Madajski bierze to zaświadczenie, a tam jest napisane: „Zaświadcza się, że jako Stanisław Madajski w czasie wojny i okupacji nic wspólnego z moralnością nie miałem”. Tak to było w Brześciu. Staszek musiał mu wytłumaczyć, że trzeba będzie to jakoś przeredagować.
Czy faktycznie trafiono na cmentarzysko w Brześciu Kujawskim kopiąc przy szkole kanalizację?
Chyba tak właśnie było.
Czy prof. Poklewski mógł być pierwowzorem „Dryblasa” z „Uroczyska”, czy Nienacki mógł mieć powód żeby go nie lubić.
Ja Zbyszka po raz pierwszy zaprowadziłem do Tumu pod Łęczycą i go zostawiłem w rękach moich przyjaciół i kolegów ekspedycji tumskiej. Muszę powiedzieć, że z nim się tam trochę po macoszemu obeszli. Andrzej Nadolski, późniejszy profesor, który był tam zastępcą kierownika owej ekspedycji jakoś tak… nie dopasowali się.
„Tumany” to było towarzystwo intelektualnie niezmiernie ciekawe, twórcze, ale nieco ekskluzywne. Tadeusz Poklewski był Koziełł (wtedy jak były czasy stalinowskie, nie bardzo można było tych swoich tytułów używać), to taka arystokracja wileńska. Maria Łączyńska (bardzo piękna i interesująca kobieta), wywodziła się z od Pani Walewskiej, w prostej linii można powiedzieć. Nadolski był spokrewniony z Łączyńską. To był ten duch arystokratyczno-szlachecki. Z Braćmi Tumskimi Zbyszek się nie lubił.
Uważano, że on nie jest piórem pierwszej wielkości i dawano mu to odczuć. Chociaż to było wszystko w rękawiczkach. Zaczął tę swoją pierwszą powieść publikować w odcinkach i nie wszystko im się tam podobało.
Tadeusz Poklewski, miał żonę polonistkę, Krystynę (zresztą profesor Uniwersytetu Łódzkiego, która nie bardzo ceniła styl Nienackiego. Że on trochę tak się ślizga po powierzchni, że od infantylizmu pisarskiego dzieli go bardzo cieniutka linia. Krystyna jest z takiej znanej łódzkiej rodziny Wernerów, ojciec Krystyny był profesorem Politechniki Łódzkiej. Stąd mogły się wziąć ewentualnie jakieś kontrowersje. Tadeusz był uszczypliwy i czasem mógł nie dość delikatnie wyrazić się, swoją opinię o Zbyszka pisarstwie.